Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Smoleńsk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Smoleńsk. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 17 października 2013

Macierewicz leży i kwiczy!

Zapowiadane dowody nadal nie dotarły. ZP obiecywał w końcu jest dostarczyć, nikt ich dotąd nie widział i nie zobaczy bo po prostu istnieją tylko w pustej głowie Macierewicza i jego zespołu, im dłużej trwa ten cyrk tym bardziej widać, że Macierewicz pogrywa sobie w cyniczny sposób ze wszystkimi. Oby tak dalej!

"Mimo licznych zapowiedzi, po raz kolejny, zespół posła Antoniego Macierewicza na wczorajszej konferencji nie przedstawił żadnych dowodów na swoje liczne, często wykluczające się ze sobą hipotezy dotyczące przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem. Nie mógł tego zrobić, gdyż takich dowodów po prostu nie ma. Gdyby je miał, już dawno by je zaprezentował na jednej ze swoich licznych konferencji albo przesłał je w jednym z wielu zawiadomień do prokuratury, o których informuje.

Przypominamy, że tzw. eksperci posła A. Macierewicza nie byli w Smoleńsku, nie widzieli miejsca katastrofy, nie badali wraku ani zapisów rejestratorów lotów. Członkowie naszego Zespołu wchodzący w skład tzw. Komisji Millera wszystkie te elementy przeanalizowali. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że przyczyną katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg.

Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią. Jako członkowie państwowych instytucji, którzy zawodowo zajmują się lotnictwem, musimy reagować, gdy na oczach Polaków podejmuje się próby dyskredytowania osób zawodowo zajmujących się badaniem wypadków lotniczych. Jesteśmy świadkami politycznej gry opartej na m.in. manipulacjach zdjęciami, blefowaniu w mediach i posługiwaniu się materiałami niewiadomego pochodzenia.

Naszym zadaniem jest bronienie dobrego imienia polskich instytucji państwowych i nauki. Dlatego ponownie zwracamy się do posła A. Macierewicza i jego zespołu - przestańcie blefować i nie manipulujcie. Jeżeli nie macie żadnych dowodów, nie kompromitujcie Polski i budujcie swoją polityczną karierę w innych dziedzinach.

Zespół do spraw wyjaśniania opinii publicznej treści informacji i materiałów dotyczących przyczyn i okoliczności katastrofy lotniczej z dnia 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem".

niedziela, 29 września 2013

Tony Antosiowego kitu

"W odpowiedzi na państwa pytanie, dotyczące wsparcia udzielonego Prof. Biniendzie, uprzejmie informujemy, że jest on szanowanym profesorem Szkoły Inżynierii od wielu lat. Szkoła Inżynierii Uniwersytetu w Akron jest znana i finansowanana poziomie ogólnokrajowym dzięki wysokiej jakości badań naukowych. Należy powiedzieć, że Dr Binienda zajmuje prestiżową pozycję w międzynarodowym środowisku naukowym, jest redaktorem naczelnym lotniczego pisma naukowego Journal of Aerospace Engineering, oraz jest członkiem honorowym Amerykańskiego Stowarzyszenia Inżynierii Cywilnej.

Posiada wieloletni dorobek naukowy a jego badania są finansowane z wielu zewnętrznych źródeł. Wsparcie Uczelniotrzymuje w postaci laboratoriów badawczych oraz takiego samego wynagrodzenia jakie przysługuje pracownikom o najwyższym statusie zatrudnienia prowadzącym badania naukowe.

Uniwersytet jest dumny z zaangażowania i pracy profesora Biniendy; jednak nie można powiedzieć, że fundusze Uniwersytetu zostały przeznaczone na konkretne działania bądź badania dotyczące katastrofy smoleńskiej. Co więcej, poza ograniczeniami patentowymi, każdy z naszych profesorów ma prawo wyrażać swoją opinię lub publikować swoje badania samodzielnie, bez zezwolenia uczelni, tak jak jest to przyjęte na wielu innych amerykańskich uczelniach prowadzących badania naukowe.

Należy zaznaczyć, że podobnie jak wielu szanowanych naukowców, profesor Binienda prezentuje wyniki swych badań na konferencjach naukowych i w weryfikowanych pismach naukowych.

Eileen Korey
Rzecznik Prasowy
Uniwersytet Akron"



A tym czasem Antoś łże jak przystało na świra



Antoni Macierewicz twierdzi, że amerykański Uniwersytet w Akron przeznaczył na smoleńskie badania prof. Wiesława Biniendy już „blisko dwa miliony dolarów”. Tymczasem jest to nieprawda. Amerykańska uczelnia nie wydała na badanie katastrofy polskiego tupolewa nie wydali jeszcze ani centa – wynika z informacji „Newsweeka”.


Tę sensacyjną informację o wydatkach Uniwersytetu w Akron, na którym pracuje prof. Binienida,Macierewicz podał podczas swojej wizyty w Bielsku Białej dwa miesiące temu. - Te badania kosztowały Uniwersytet w Akron blisko dwa miliony dolarów. Za to nie płaci polski podatnik, za to nie płaci polski rząd, za to płaci podatnik amerykański. Polski rząd uważa, że wkładanie w to pieniędzy nie ma żadnego znaczenia, ale Amerykanie uważają inaczej i dlatego oni na to pieniądze asygnują – mówił poseł PiS podczas spotkania z mieszkańcami Bielska-Białej.

czwartek, 19 września 2013

Paranoja i Schizofrenia.

1 Film ze strzałami - dobijanie ocalałych z katastrofy
2 Manipulacja rządu z samolotem
3 Manipulacja rządu z pilotami
4 Bezczelne działania prowadzące do obniżenia kwalifikacji pilotów
5 Wyłączenie przez Rosjan systemu nawigacyjnego
6 Zastosowanie impulsu elektromagnetycznego
7 Ruskie wygenerowały sztuczną mgłę i rozpowszechniły ją z IŁa przed lądowaniem
8 Opinia wykształciucha łże profesora na temat możliwości wytworzenia sztucznej mgły przez Rosjan:
9 Zestrzelenie samolotu dla pewności
10 Rząd nie zakupił nowych samolotów, a delegacji udostępnił rozpadający się wrak
11 Tajne służby
12 Zepsucie przyrządów pomiarowych wiązką promieni laserowych
13 Uśpienie pilota trucizną rozpyloną z pomocą sygnału radiowego
14 Bomba paliwowa na pokładzie samolotu
15 Użycie nowej broni masowego rażenia, znanej pod ściśle tajnym kryptonimem "Radykalny liberalizm i nie mniej radykalny socjalistyczno-komunistyczny kolektywizm"
16 Porwanie samolotu z całą wolską delegacją do Moskwy i zestrzelenie pod Smoleńskiem drugiego Tu-154 (po remoncie)
17 Desygnat PO wiedział wcześniej
18 Odpieranie przez BOR przeważających sił rosyjskich
19 Meaconing - fałszywy sygnał z satelity
20 Zaniedbanie celowe rządu (specjalnie spreparowane)
21 Radiolatarnia na lotnisku nie działała
22 Coś w samolocie popsuto
23 Napad terrorystyczny
24 Ktoś schlał kontrolerów lotów w Smoleńsku jak świnie
25 Pasażerów uwięziono w samolocie i zastrzelono jeszcze przed wylotem z Warszawy
26 Rosyjscy kontrolerzy lotu kazali załodze TU - 154 wylądować poniżej poziomu lotniska i sfałszowali stenogramy
27 Kręgi rządzące zabiły bo samolot nie miał prawa spaść
28 Całą delegację zamordowano lub zaginiono w Wolsce, a katastrofy nie było (tylko podrzucono zwłoki)
29 Ofiary rozstrzelano po zerwaniu dystynkcji
30 Niemiec powiedział, że to nie może być przypadek
31 Celowo osłabiono konstrukcję bombowca
32 Piloci wprowadzeni w błąd przez Ruskich
33 Polityczna gra z czynnikami rosyjskimi
34 Tuskowy splot okoliczności prowadzący do katastrofy
35 Zdrada polegająca na niewspółdziałaniu
36 Sabotaż na Okęciu - spowodowanie wycieku paliwa(?)
37 Ścięcie brzozy nie spowodowało zmiany toru lotu
38 Przed upadkiem samolotu doszło do awarii i oślepiającego błysku
39 Atak terrorystyczny
40 Tylko pilot Tusku miał aktualne dane o podejściu do lądowania
41 Wieża celowo źle naprowadzała samolot
42 Na pokładzie samolotu działy się jakieś niespotykanie straszne rzeczy i z pewnością dobijano rannych
43 Tuż przed opublikowaniem przez Ruskich kłamliwego raportu, wykończyli jedynego eksperta, który mógł go zakwestionować
44 Wspólnik morderców Wybrany-Przez-Nieporozumienie agent WSI łże-prezydent Bronisław-Fałszywy Hrabia-Bydle-Komorowski (ros.: Бронислав Коморовский, pseudonim operacyjny: "Gajowy") wysłał posłów na śmierć
45 Surogat Donald Voodoo Tusk powiedział dzień wcześniej (w uzgodnieniu z Ruskimi), że Ruch Oporu wyginie jak dinozaury
46 Samolot rozpadł się w powietrzu
47 Usterka ruskiego samolotu, o której Tusk wiedział, ale nawet nie miał odwagi o niej wspomnieć
48 Ruskie służby przejęły nośniki informacji i - po spenetrowaniu ich - pokasowały pliki
49 Moskwa zmusiła samolot prezydencki do lądowania mimo nienaturalnie gęstej mgły
50 Ruskie pokasowały z komórek bojowników Ruchu Oporu połączenia oraz SMS-y z dnia zamachu
51 Już przed zamachem precyzyjnie zaplanowano akcję dezinformacyjną
52 Specjalne zamordowanie bo prowadzili samolot na śmierć i kryją
53 Nie było błędu pilotów, więc to oczywiście oczywiste, że Ruskie wykończyły prezydenta
54 Ruscy nie dali lidera
55 Ruskie naprowadzili samolot na brzozę, zorientowawszy się, że ta nie uszkodziła bombowca, urwali mu skrzydło, powiesili je na drzewie i kazali sfotografować postawnemu agentowi KGB w skórze
56 Ruskie niszczą najważniejsze i bardzo ważne dowody, a nawet wycinają las, na który naprowadzili prezydencki samolot
57 Ruskie użyły bomby, która pozostawia ciała nagimi
58 Na rozkaz centrali w Moskwie Ruscy naprowadzili samolot na śmierć (a Tusk milczał)
59 Wytresowany przez Putina Tusk wysłał prezydenta na pewną śmierć
60 Klich wysłał generałów samolotem a sam nie poleciał
61 Dodatkowy samolot lecący równolegle zrobił odpowiednią robotę
62 Ruskie dobijali rannych i pobierali narządy do przeszczepów
63 W wyniku zmowy 7 kwietnia było zabezpieczone po zęby
64 Zamachu dokonał Komorowski, którego Rosjanie namówili do zamordowania prezydenta Kaczyńskiego i 95 Poległych Męczenników już przed 22 laty
65 Eksperci mówią, że coś z tym samolotem było
66 Odpalenie bomby próżniowej po awaryjnym lądowaniu i rozstrzeliwanie rannych
67 Jeszcze w powietrzu nastąpił wybuch bomby, którego ślady Ruskie zatarły, wyklepując wrak
68 Ruskie z Iła-76 rozpylili hel (który w naturze nie występuje), żeby samolot szybciej opadał (a nawet spadał!) i żeby była mgła
69 Mord został zorganizowany przez całe stado wysoko umocowanych przez Tusku agentów bezpieki w porozumieniu z Rosją
70 Ruskie dwa razy potrząsnęły samolotem i obezwładniły go, wyłączając zasilanie 15 metrów nad ziemią
71 Określone siły pozbyły się ludzi, bo mogą wszystko
72 Samolot przeleciał nad brzozą, więc nie mogła urwać mu skrzydła (a kłamliwy raport napisali przestępcy z szajki Millera)
73 Ruskie podpiłowały wcześniej skrzydło
74 Ruskie zestrzeliły samolot konwencjonalną rakietą z ładunkiem termobarycznym, a Miller nawet nie odważył się o to zapytać
75 Maskirowka (w tym preparowanie zwłok przez oprawców)
76 Rządy polski i rosyjski zorganizowały eksplozję, gwałtownie przerwały wznoszenie się samolotu, a na dodatek zniszczyły dowody i mataczyły
77 To nie brzoza, a Ruskie w tajemniczy sposób urwali skrzydło, dużo wyżej i dużo dalej zresztą
78 Samolot był nawet nie draśnięty brzozą, tylko Ruskie potrząsnęły nim
79 Zmusili do lądowania, wybuchnęli i dobijali łomami
80 Dwa wybuchy spowodowały rozpad samolotu w powietrzu
81 Ruskie nie zamknęły lotniska na rozkaz z Moskwy i zachęcały załogę do lądowania
82 Ruskie zagłuszały telefony bezpośrednio po katastrofie
83 Jeżeli samolot spadł, tak bardzo się rozpadł i wszyscy zginęli, to musiał być zamach!
84 Świadomy zamach osób trzecich w powietrzu
85 Ruskie nie oddały i nie oddadzą wraku, więc to musiał być zamach
86 Samolot odbił się od ziemi i wybuchł - i jeszcze w telewizji pokazali!
87 Ruskie w porozumieniu z Sikorskim strąciły samolot już wcześniej
88 Ruskie już wcześniej precyzyjnie przygotowały zamach
89 Ktoś wniósł na pokład samolotu podczas lotu coś rzędu 2 kg czegoś w rodzaju dynamitu, a może nie 2, tylko 5 kg
90 Tu-154 wybuchł na skrzydle na wysokości 36 m nad lotniskiem w wyniku 13 awarii systemów samolotu
91 Dobrze przygotowana wielopunktowa eksplozja odcięła skrzydło
92 Tupolew był nafaszerowany trotylem i nitrogliceryną
93 Zamach i mord zaplanowany został przez Tuska i Putina na molo w Sopocie
94 Ruskie podczas remontu zepsuły radiostację
95 Lech Kaczyński nie miał żadnych szans - przygotowane były kolejne zamachy
96 Na wraku były ślady materiałów wybuchowych, więc eksplozja i zamach są oczywiście oczywiste
97 Spróchniałą brzozę można było rozwalić jednym kopniakiem, co wykazały wszystkie komputery w stanie Ohio
98 Tu-154 nie mógł się rozpaść, a poza tym nawet z urwanym skrzydłem spokojnie by wylądował
99 U ofiar stwierdzono rozedmę płuc, więc musiał być wybuch
100 Silniki po kolei dostawały drgań i zatrzymywały się
101 Tupolewy spokojnie sobie lądują na plecach
102 Samolot przeleciał prawie kilometr, stopniowo rozpadając się w powietrzu
103 Musiał być wybuch, bo samolot spokojnie sobie lądował i nawet by się nie rozpęknął

Szersze tło i prawdziwe cele spiskowców:

1 Przejęcie pełni władzy przez liberalny Układ
2 Wprowadzenie in vitro, aborcji oraz eutanazji
3 Wyeliminowanie kontrkandydatów Bronisława Komorowskiego do prezydentury
4 Wyeliminowanie wszystkich znających się na służbach specjalnych
5 Zemsta za antyrosyjską postawę prezydęta
6 Zemsta za interwencję prezydęta w Gruzji
7 Zemsta za rozbicie sieci rosyjskich szpiegów i uniemożliwienie zainstalowania siatki wywiadowczej na obszarze NATO
8 Zgładzenie Jarosława Kaczyńskiego
9 Przejęcie aneksu do raportu Macierewicza o WSI
10 Zwolnienie zasłużonych pracowników Kancelarii Prezydenta
11 Zdobycie przez platformerską mafię laptopa Szczygły oraz splądrowanie mieszkania Wassermanna i szuflady Kurtyki
12 Docelowo - wymordowanie wszystkich myślących, katolików i osób pragnących dobra Wolski
13 Docelowo - zniewolenie niedobitków Narodu Wolskiego
14 Zniknięcie ludzi planowanych do NATO (żeby nie weszli tam)
15 Sprzedaż 17 strategicznych firm wolskich
16 Podpisanie ustawy o IPN (i generał Jaruzelski)
17 Zdobycie tajnego notesika Przemysława Edgara Gosiewskiego
18 Nieszczęśliwy szef GRU przez zemstę narobił kłopotów Putinowi rękami islamistów, którzy mają motyw
19 Putin zgładził elity IV RP (bo drugiej takiej okazji nie będzie)
20 Zdobycie przez Rosję cennych monet Skrzypka
21 Wykończenie jedynej osoby w Unii Europejskiej, która umiała przeciwstawić się Ruskim
22 Zemsta za sposób prowadzenia polityki europejskiej przez prezydenta
23 Zgładzenie Lecha Kaczyńskiego w obliczu praktycznie pewnego wyboru go na drugą kadencję
24 Zemsta za całokształt
25 Celem zamachu był również Jarosław Kaczyński i jeszcze kaczki wypuścili!
26 Ruskie zemściły się za to, że Gruzini zestrzeliwali ich samoloty wolskimi rakietami i jeszcze to się wpisuje!
27 Ruskie wykończyły Lecha Kaczyńskiego żeby Sikorski mógł wygłosić przemówienie w Berlinie, a poza tym przeszkadzała im polityka prezydenta
28 Okupanci i Ruskie odnieśli mnóstwo ogromnych korzyści, bo mogli wreszcie zrealizować swoje haniebne plany
29 Przerażona loża masońska P3 (kryptonim "GRU") przyspieszyła demontaż aby Wolska służyła Euroazji
30 Zemsta bo podpadł biznesowi i służbom
31 Lech Kaczyński uderzył Putina w interes, więc ten go zgładził

C.D.N 

piątek, 24 maja 2013

Macierewicz kłamie II

"Prof. Joseph R. Lakowicz z Uniwersytety w Georgii powiedział, że czuje się oszukany, że komisja Antoniego Macierewicza wykorzystała jego nazwisko w kontekście swojego śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Dziś szef zespołu mówi, że coś takiego nigdy nie miało miejsca. Wcześniej jednak polityk sam wspominał o ekspercie w rozmowie z Niezależna.pl.

We wtorek tokfm.pl ujawnił, że jeden z ekspertów zespołu Macierewicza ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej nie miał pojęcia, że jego nazwisko promuje ustalenia parlamentarnego zespołu. - Jestem wściekły. Czuję, że zostałem wystawiony, oszukany. Poproszono mnie o zgodę na spotkanie kurtuazyjne, a potem zostało to przedstawione, jakbym był zaangażowany w prace zespołu Macierewicza - powiedział prof. Joseph R. Lakowicz, ekspert od spektroskopii fluorescencyjnej z Uniwersytetu w Maryland.

Antoni Macierewicz, który w rozmowie z serwisem Niezależna.pl, w kontekście swojej wizyty w USA mówił, że tamtejsi naukowcy - w tym właśnie prof. Lakowicz - cieszą się, że ich praca przydała się członkom jego zespołu. - Podziękowałem Uniwersytetowi w Georgii, że prace wybitnych naukowców tego uniwersytetu tak bardzo są przydatne w badaniu tego dramatu. Oni, podobnie jak prof. Lakowicz, byli bardzo zadowoleni, że prace ich naukowców są tak bardzo przydatne do rozwikłania tragedii smoleńskiej - powiedział Macierewicz.

O powoływanie się na prof. Lakowicza ws. katastrofy smoleńskiej zapytaliśmy Antoniego Macierewicza. - Nigdy nie słyszałem, aby jakikolwiek mój ekspert powoływał się w kontekście katastrofy smoleńskiej na prof. Lakowicza - odpowiada poseł PiS. Zapytany przez nas, czy on również nigdy tego nie robił, odparł z całą stanowczością: - Ależ oczywiście, że nie."

- Jestem wściekły. Czuję, że zostałem wystawiony, oszukany. Poproszono mnie o zgodę na spotkanie kurtuazyjne, a potem zostało to przedstawione, jakbym był zaangażowany w prace zespołu Macierewicza - komentuje dla Tokfm.pl prof. Joseph R. Lakowicz z University of Maryland.
O łączeniu nazwiska prof. Lakowicza z działalnością zespołu Macierewicza jako pierwszy napisał nasz bloger Paweł Pisaniecki.

"Kilka dni temu oraz dziś portal Niezależna.pl opublikował artykuły, z których wynikało, że amerykańska podróż szefa parlamentarnego zespołu PiS ds. badania przyczyn katastrofy smoleńskiej zakończyła się wielkim sukcesem. Sam poseł Macierewicz z nieukrywaną dumą i zadowoleniem opowiadał o wielkim zainteresowaniu tamtejszych naukowców sprawą wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej, którą kręgi naukowe w Stanach Zjednoczonych nadal uważają za nierozwiązaną. Moją szczególną uwagę przykuł fragment, w którym Niezależna.pl oraz sam Macierewicz opowiedzieli o wielkim entuzjazmie i zaangażowaniu w sprawę katastrofy University of Maryland oraz jego naukowej elity" -pisze Paweł Pisaniecki.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,13956518,Naukowiec_z_USA__Jestem_wsciekly__czuje_sie_oszukany_.html#TRrelSST

My także skontaktowaliśmy się z prof. Josephem R. Lakowiczem. Zapytaliśmy go o to, jak dokładnie wyglądało spotkanie. Oto cała odpowiedź prof. Lakowicza:

"Jestem wściekły na te doniesienia. Spotkałem się z panem Macierewiczem w ostatniej chwili, na życzenie pana Nowaczyka. Myślałem, że pan Macierewicz chciał się ze mną spotkać ze względu na moją reputację. Był wtedy w drodze z Nowaczykiem do Waszyngtonu i przejeżdżali koło mojego domu, gdzie akurat pracowałem. To było krótkie spotkanie. Macierewicz podziękował mi za pracę Nowaczyka. Nie odpowiedziałem na to podziękowanie, ponieważ nie chciałem wprowadzić mojego współpracownika w zakłopotanie. Ale też nie wyraziłem w żaden sposób zadowolenia z zaangażowania Nowaczyka w działania Macierewicza. Szybko zmieniłem temat.

Powiedziałem Nowaczykowi, że to w żaden sposób nie jest związane z jego pracą. Nie akceptuję pracy Nowaczyka w tej sprawie, ale nie mogę kontrolować tego, co robi w swoim prywatnym czasie. Wcześniej już mówiłem mu przy kilku okazjach, że nie ma zgody na wymienianie mojego nazwiska, mojego laboratorium lub uniwersytetu w tej kwestii. Poinstruowałem go, żeby każdą dyskusję lub rozmowę rozpoczynał od tego, że to jest jego opinia, a nie uniwersytetu lub moja. Oświadczyłem to zdecydowanie, bez żadnych dwuznaczności, przy kilku okazjach.

Czuję, że zostałem wystawiony albo oszukany - zostałem poproszony o zgodę na spotkanie kurtuazyjne, a potem zostało to przedstawione, jakbym był zaangażowany w te prace. Nie wiedziałem, kim jest Macierewicz i jaka jest jego pozycja. Nie chcę mieć z tą sprawą nic wspólnego i upomnę Nowaczyka za to poważne naruszenie instrukcji, jakie dałem, i zaufania. Cenię swoją reputację naukową i nie chcę, aby została ona naruszona poprzez powiązanie mnie z tą sprawą. Proszę to wysłać panu Macierewiczowi, jeżeli on całą tę sytuację widzi inaczej.

Chciałbym, aby moje zaangażowanie w śledztwo zostało wymazane i sprostowane". Jak dodał, "praca prof. Nowaczyka w moim laboratorium nie jest związana z samolotami lub lotnictwem".







http://www.youtube.com/watch?v=R3EKRqFrSW8




To nie jest jedyny taki przypadek, ale gdybym miał wrzucać tu każde jego kłamstwo zabrakłoby mi czasu na życie, wiec podziwiajmy wtopę Macierewicza i zastanówmy się czy ten mitoman jest w stanie kogokolwiek przekonać do swoich łgarstw.

wtorek, 14 maja 2013

Macierewicz kłamie I

"Szok niedowierzanie nad Wisłą. Czy tak prawy człowiek jak poseł Antoni Macierewicz mógł posunąć się do kłamstwa i to w dodatku w sprawie Smoleńska. Na to wygląda!

Ale się porobiło! Jak ustalili dziennikarze śledczy tygodnika Newsweek amerykański uniwersytet Akron NIE finansował badań profesora Wiesława Biniendy dotyczących katastrofy Tu 154 w Smoleńsku. Tymczasem jeszcze nie tak dawno Antoni Macierewicz mówił coś zupełnie innego.

- Te badania kosztowały Uniwersytet w Akron blisko dwa miliony dolarów. Za to nie płaci polski podatnik, za to nie płaci polski rząd, za to płaci podatnik amerykański (...) Polski rząd uważa, że wkładanie w to pieniędzy nie ma żadnego znaczenia. Ale Amerykanie uważają inaczej i dlatego oni na to pieniądze asygnują. - mówił Antoni Macierewicz.
Dziennikarze Newsweeka powiedzieli: sprawdzam i okazało się, że uniwersytet w Akron za badania nie płacił. - Na to konkretne badania nie przeznaczyliśmy żadnych funduszy - podała Newsweekowi Eileen Korey odpowiedzialna za kontakty uczelni z mediami."

Macierewicz chyba żyje w innym świecie skoro łże w żywe oczy i sądzi, że nikt tego nie sprawdzi. 

środa, 10 kwietnia 2013

Dowód na istnienie idiotów



Prof. Rońda:
Mam dokument poświadczający, że piloci nie zeszli poniżej 100 metrów. Według GPS, a dokładność tego urządzenia jest dwa metry. Między TAWS 37 i zaklejonym papierkiem przez ekspertów Millera TAWS 38... Ten dokument mam z Rosji, nie mogę powiedzieć dokładnie skąd. Dostałem go z wiarygodnych źródeł.Polakom się wydaje, że jedynie dwa wywiady są zaangażowane w katastrofę: polski i rosyjski. Dzisiaj informację kupuje się na rynku. Nic więcej nie mogę powiedzieć.


   Szkoda, że nikt mu nie podrzucił na wycieraczkę wyników badań lekarskich jego umysłu, na bank znalazłoby się tam, a właściwie nic by się tam nie znalazło, jak zwykle poziom chrzanienia pisowskich idiotów na metr kwadratowy przekracza rubikon. Gratuluje kolejnemu profesorowi wybrnięcia z tak trudnej sytuacji, nie da się z idioty zrobić idioty, skoro idiota sam to robi.

   Nie zamyka się w więzieniach ludzi ograniczonych umysłowo i z objawami demencji starczej, to nie jest humanitarne. Jednak w jego przypadku gdy robi to świadomie i z premedytacją wmawiając ludziom, że wie coś i jest w stanie to udowodnić, materiałami nabytymi nielegalnie od niewiadomego źródła i niewiadomego pochodzenia, to jestem za wyciągnięciem wobec niego konsekwencji. Niech się dureń nauczy, że jak chce w ten sposób pogrywać to niech najpierw zacznie traktować ludzi z szacunkiem a nie jak ciemną masę, która łyknie bajkę o jego rzekomej wiedzy, według niego samolot nie zszedł poniżej 100 metrów, teraz gdy przyznał się do kłamstwa i braku tych dowodów można go tylko ignorować, bo kto wie ile jeszcze kłamstw jest w stanie przekazać opinii publicznej swoim rzekomym autorytetem. Nawet profesor może się zeszmacić, zwłaszcza w Zespole Parlamentarnym

sobota, 3 listopada 2012

Teoria spisku czy zamachu II?

Rzeczywistość przeciętnej teorii spiskowej jest bardzo smutna, z czasem staje się ona mitem, baśnią legendą, kolejną bajeczką dla dzieci dla miłośników dziwnych niewyjaśnionych zjawisk, chociaż sama teoria spisków wydaje się być dla samych wielbicieli tych teorii, czymś więcej i nie nazywają ich w ten sposób, dla nich to fakty, które chcą powiązać w całość i przedstawić światu, sami odżegnują się od stereotypu poszukiwaczy teorii spiskowych, jak już napisałem w pierwszej części dla nich to „skarb” oni są tylko poszukiwaczami złota, czegoś, czego nie są w stanie w żaden sposób udowodnić.

Teoretycy spiskowi są pochłonięci myślą jakoby posiadali tajemną wiedzę, do której doszli wskutek własnych umiejętności, egzystując gdzieś na granicach zwykłej codzienności, chcą podnieść swoją niską wartość, więc wmawiają sobie oraz innym, że dokonali czegoś nadzwyczajnego, że zdobyli informacje na miarę nagrody Pulitzera. Oczywiście za swoje niepowodzenie w nagłośnienie swoich rewelacji winią, wszechobecny spisek, to „oni” nie pozwalają mu podzielić się swoim skarbem i tutaj twórca teorii spiskowych, znów podnosi swoją rangę szarego człowieka wmawiając innym, że jest zagrożeniem dla grupy społecznej, lub inaczej dla grup wpływowych ludzi ze świata polityki czy biznesu. Jakieś trzaski w telefonie, błąd w komputerze z danymi, awaria czegokolwiek jest dla takiego człowieka przykładem ingerencji osób trzecich, dla nich, nic nie dzieje się przypadkowo, wszystko jest zaplanowane i dokładnie dopracowane, nie ma w ich świecie miejsce na drobny wypadek, coś takiego w ich mniemaniu nie istnieje.

Wyobraźcie sobie teraz stan emocjonalny takiego człowieka, żyjącego w fikcyjnym świecie. Twórcy teorii spiskowych w zasadzie są nieufni i wyalienowani, sami tworzą wokół siebie otoczkę tajemniczości, wmawiają sobie oraz innym, że to poświęcenie dla sprawy zdobycie „skarbu”.

Teorie spiskowe nie istnieją są tylko odpowiednie dane i złe dane, źle odebrane, w porównaniu z bardzo aktywną wyobraźnią stają się narzędziem wszelkiego rodzaju paranoików, ich najczęstszym tłumaczeniem braku ostatecznych dowodów jest tajność spisku, do którego nie jesteśmy w stanie dotrzeć, w tym miejscu zaczyna działaś wyobraźnia kreując przeróżne hipotezy, ich ilość oraz jakoś jest już uzależniona od osoby z bogatą wyobraźnią. A uwierzcie mi potrafimy wymyślać przeróżne rzeczy, nie tylko piękne. Przeraża nas coś nieznanego i coś, co nas motywuje do strachu, bez potrzeby badania rzeczywistości chcemy ulec, wizji czyjejś wyobraźni, bo jest to łatwiejsze i bliższe naszej naturze, życie w fantazjach jest nam bardzo bliskie, a dla poszukiwacza teorii spiskowych, istnieje tylko fantazja.

Brak zaufania do rządów i instytucji rządowych, i jakość tych opowieści rozpala lęki i paranoje ludzkie do tego stopnia, że nawet wtedy, gdy jakieś dowody przeczą danej teorii pozostaje ona w ludzkiej wyobraźni i jest nadal rozwijana, niektórzy ludzie w przewrotny sposób starają się manipulować pławiąc się w paranoi ludzkiej, dla nich świat realny nie istnieje, dlatego za wszelką ceną starają się pozyskać jak największe grono słuchaczy.

Teorie spiskowe mutują z upływem czasu w świetle nowych lub sprzecznych dowodów, to wynik zwykłej ewolucji danego tematu i podsycania nowymi niejasnymi dowodami, czas wcale nie działa na niekorzyść danej teorii spiskowej, wręcz przeciwnie, staje się ona dla ich twórców coraz bardziej realna, przez to, że nie zostało coś wyjaśnione.

Teoria spisku jest czymś więcej niż tylko wiarą w spiski okolicznościowe, mówiąc najprościej jest to przekonanie, że wydarzenia na świecie są kontrolowane w tajemniczy sposób, przez grupę bardzo potężnych i wpływowych ludzi, którzy sterują wszystkim za kulisami, spiskowcy są w stanie przedstawić przeróżne hipotezy dotyczące różnych ludzi, którzy prawdopodobnie mają z ich teorią coś wspólnego, wystarczą powiązania z przeróżnymi grupami ludźmi, próba przypisania na siłę jakiegoś człowieka do jakiejś grupy, w której spiskowcy widzą spisek, wydaje sie bardzo prosta, wystarczy, że dwie lub więcej osób pojawią się w jednym miejscu nie koniecznie tym samym czasie. W jakimś celu, którego twórcy teorii nie są znają i nawet nie starają się poznać, a nawet jak znają oficjalną wersje to i tak nie są w stanie w nią uwierzyć i traktują ją, jako przykrywkę oczywiście nie opisując prawdziwych faktów, bo, po co oni w nią nie uwierzyli to inni idąc za przykładem, również nie powinni poznać takich faktów, po co mącić cudowną historię, nie istotnymi faktami, czasami nawet w potrzebie twórcy spisów, tworzą dodatkowe postacie i przypisują im różne role.

Teorie spiskowe są bardzo modne, są również powszechne, są stałym elementem naszego życia stają się nowa kulturą mają swoich stałych wyznawców i zwolenników, przeróżni hobbyści zbierają wszelkiego rodzaju teorie spiskowe i śledzą ich losy.

Jak wynika z badań przez New York TImesa około 60% obywateli USA wierzy w teorie spiskowe, prawie każdy z tych 60% jest przekonany, że za zabójstwem prezydenta Kennedy’ego stała więcej niż jedna osoba. Około połowa tych 60% ankietowanych jest przekonana o tym, że projekt MKUItra (testowanie LSD na naiwnych obywatelach przez rząd Amerykański) czy akcja COINTELPRO (dofinansowanie i wspomaganie rasistowskich i skrajnie prawicowych organizacji w USA przez agencje rządowe) miały miejsce. Wielu z nich jest przekonana o tym, że CIA była zamieszana w handel narkotykami, że Agent Orange (środek niszczący chlorofil, używany do niszczenia dżungli podczas wojny w Wietnamie) testowany był na bezbronnych cywilach, a nawet, że lądowanie na księżycu było sfingowane. Oczywiście nie świadczy to o tym, że ponad połowa społeczeństwa amerykańskiego to teoretycy spisków czy tzw „news freaks” Świadczy to o tym, że prawdziwi badacze spisków, kultura, jaką wokół siebie wytworzyli oraz towarzysząca im atmosfera parani ( tej mile łechcącej zmysły i podnoszącej poziom adrenaliny, oczywiście tak jak nowy odcinek „Millenium” czy „Archiwum X” oglądane w domowym zaciszu) wpłynęła już tak bardzo na kulturę masową i oficjalną, że stała się jej integralną częścią. I nawet jeśli badacze spisków nadal powodują głównie skrajne reakcje, labo się ich po prostu wyśmiewa, i wystawia diagnozy chorób psychicznych, albo bezgranicznie się im wierzy. To ich teorie stają się niesłabnącą pożywką dla ogromnej rzeczy twórców całego prawie społeczeństwa.

Chciałbym zwrócić uwagę na to, że teorie spiskowe to już nie mały, niegroźny stek wierutnych bzdur, wyssanych z palca przez garstkę wariatów, żyjących alternatywnie w świecie pogmatwanej wyobraźni. To już nawet nie duże, liczące się, mające swoich zwolenników hipotezy.

Czy wiecie o tym, że istnieje przeróżne rankingi takich teorii spiskowych, na jednej z nich znalazłem dość nisko, bo na dziewiątym miejscu teorie „Moon Base”. Teoria ta mówi, że nazistowskie Niemcy już 1942 roku, podbili kosmos i wylądowali na księżycu, według koncepcji podobnych teoretyków jest jeszcze dodatkowa teoria twierdząca, że naziści nawiązali kontakt z „pół tuzina” obcych ras, łącznie z wrogimi Reptilians.



Jeżeli coś takiego jest na miejscu dziewiątym, to wyobraźcie sobie, jakie jeszcze bzdury możecie wyczytać.

czwartek, 1 listopada 2012

Teoria spisku czy zamachu I?

Głosiciel teorii spiskowych... jest dla zawodowego historyka tym samym, kim poszukiwacz skarbów dla archeologa. Różnica polega na tym, że entuzjastów teorii spiskowych nie da się w żaden sposób przekonać, iż ich pobieżne poszukiwania w dokumentach przyniosły im jedynie fałszywe złoto

- Michael Billig

„Fałszywe złoto” Teraz już wiem, czego tak naprawdę szukają wszelkiego rodzaju entuzjaści spiskowych, w swoich teoriach spiskowych szukają, przygody, adrenaliny, odrobiny perwersyjnego awanturnictwa. Dużą sztuką jest przekonanie kogoś, że nie istnieje żadne El dorado, dlatego nie zamierzam przekonać domowych teoretyków spiskowców, że nie ma szans na jakiekolwiek znalezisko, niech kopie, grzebie, robi cokolwiek, aby dokopać się do swojego skarbu, który zawsze jest poza jego zasięgiem.

Gdy tematem jest spisek, często trudno odróżnić prawdę od fałszu, zaciera się ślad rzeczywistości, nie chcemy go dostrzec, wręcz robimy wszystko, aby nie widzieć prawdziwych faktów. Dzieje się tak częściowo, dlatego, że obiektywne kryteria logika i dowody nie są w stanie wyraźnie odgraniczyć jednego od drugiego choćbyście nie wiem, jak przeglądali materiał i tak zawsze zobaczycie tylko swoje upragnione złoto, tak jesteście zaprogramowani. Aby jeszcze bardziej zmącić obraz, przeróżni pseudo eksperci, którzy są przychylni jakiejś teorii wygłaszają niekiedy nieprawdziwe twierdzenia, poważni naukowcy podtrzymują szaleńcze koncepcje, a pseudonaukowcy przekonują, ze ich dzieła są wynikiem autentycznych badań, w ten sposób przeciętny spiskowiec utrwala swoją wizję znalezionego złota.

Czym tak naprawdę są teoria spiskowa? To próba wytłumaczenia zjawisk, incydentów, procesów czy postaw historycznych za pomocą idei i motywów, których nie można poddać żadnej weryfikacji. Jeśli uznamy, że coś się wydarzyło i posiadamy strzępek wiedzy na ten temat, choćby ostatnia tragedia Smoleńska, i nie jesteśmy w stanie przekonująco obronić naszej tezy. Nie mamy przecież dostępu do tajnych materiałów, wyników badań, ani nie znamy wielu faktów, nasza wiedza opiera się na szczątkowych informacjach podawanych w prasie, ewentualnie, przez niesprawdzone źródła internetowe, gdzie roi się od przeróżnych hipotez, jesteśmy też przekonani, że wiele dowodów zostało zniszczonych, a władze wciąż ukrywają niewygodne dla siebie fakty. Stąd już tylko chwila do stwierdzenia, że brak dowodów potwierdza naszą słuszność, wmawiamy sobie dodatkowo, że jesteśmy oszukiwani.

Teorie spiskowe idealnie nadają się do celów propagandowych np: faszyzm, który doskonale zmanipulował dużą część ludzkości przeciwko drugiej, lub też popularyzowane teorie przez okres PRL, gdzie idea innego życia różniącego się od narzuconego schematu, była niszczona podsycaną nienawiścią. Łatwo takie teorie przyswoić, bo opisać je może w kilku krótkich hasłach dzieląc na „ich” i „nas”. Wszelkiego rodzaju teorie spiskowe w prosty sposób tłumaczą też nawet najbardziej zawiłe problemy, z którymi sobie nie radzimy, dzięki czemu mogą być przyjęte przez masy. Nie wymagają dowodów i logicznych wyjaśnień, więc mogą uwiarygodniać nawet najbardziej absurdalną tezę.

Teorie spiskowe przetransferowane na grunt polityczny skutkują niewiarygodnym rozwojem wielu koncepcji interpretujących wielorakie klęski, i ważne polityczne wydarzenia. Stoi za nimi nie przypadek, rzeczywisty układ sił czy polityczna pragmatyka, ale spisek: masonów, Żydów, służb specjalnych itp. W takiej koncepcji stosunkowo niewielka grupa ludzi jest w stanie wpływać na niezwykle nieskończony teatr wydarzeń. Co ważne, ich wpływ jest zawsze negatywny i nigdy nie używają oni swojej enigmatycznej wpływowej siły w celach pozytywnych.

Nieodzownym przyjacielem takich spisków jest internet, na bazie wiedzy zdobytej w internecie, nie wychodząc z domu, a wiec w zasadzie wychodzenie z domu i konfrontowanie faktów, jest tu nawet niewskazane, bo, po co? Powstała większość zachodnich teorii spiskowych. Najlepszym przykładem jest tu „Moon hoax” teoria opierająca za sfałszowaniem misji Apollo 11, praktycznie w całości oparta na materiałach udostępnionych przez NASA. „Moon hoax” nosi w sobie tą zaletę, iż prawie każdy może poczuć się odkrywcą teorii spiskowej, lub jak to prędzej opisałem odkrywcą skarbu, w tym celu wystarczy poprzeglądać trochę zdjęć z lądowania na księżycu, plotąc bzdury o cieniach, wietrze i odpiciach. Istnieje również inna teoria, że nie istnieją żadne dowody na lądowanie na księżycu, w tym przypadku piję tu do człowieka, z którym miałem okazje dyskutować na pewnym forum, potem przeczytałem jego artykuły i przeczytałem pewien ciekawą teorię głoszącą właśnie, że kamienie z księżyca przywiezione na ziemie nie są z księżyca. Oczywiście on trzymał owe kamienie w dłoni dokładnie zbadał i jest przekonany, bo jak inaczej mógłby stwierdzić z całą pewnością, że te kamienie są fałszywe siedząc w domu przed komputerem i szukając tylko informacji w sieci?

Internet jest gigantyczną kopalnią różnych nonsensów, a ludzie tego pokroju zafascynowani fałszywym El dorado, wyruszają na swoją przygodę życiową, nie mogą być przecież gorsi od innych, więc też coś znajdują, mam nadzieje, że opłaca się marnować czas, ale ja osobiście nie zamierzam kopać w poszukiwaniu bzdur dla domorosłych ignorantów.

Teorie spiskowe to idealny materiał na scenariusze filmowe czy fabuły książek, lubimy je oglądać na ekranie, dlatego ludzie podatni na sugestie, podświadomie zaczynają utożsamiać się z fikcją, i chcą wziąć w czymś takim udział, wydaje im się, że są w stanie przy pomocy dostępu do netu dokopać się do własnego skarbu. Może, więc mniej filmów tego typu, a więcej innych rozrywek, do pewnych rzeczy musimy być przystosowani, musimy zdawać sobie sprawę, gdzie jest granicą, którą chcemy świadomie przekroczyć.

Kto się wysnuwa przed szereg i najgłośniej kreuje przeróżne teorie spiskowe, dziennikarze nakręcając koniunkturę swojego pisma oraz zarabiający na owych artykułach, jest też szara strefa, czyli blogrzy-blagierzy, którzy chcą dodać pikanterii swoim tekstom podsycając, co chwila swoje marne teksty, pikantnymi dodatkami niby zdobytymi w ostatniej chwili w niewyjaśnionych okolicznościach itd. W rzeczywistości między porcją obiadu a podwieczorkiem, nie ruszając się z czterech ścian swojego domu, ten specjalista od szukania swojego upragnionego skarbu, trafił na inny blog, plotkę na jakimś forum, czy też przekręcił kilka rzeczy, w wiadomym celu, aby był bardziej szokującym, wiarygodnym no i czytelnym, w końcu nie robią tego tylko dla zabicia nudy, chcą pochwalić się swoim skarbem.

Można też podać za przykład pisarza kilku powieści Dana Brown, który swoimi książkami doprowadził do sporego zamieszania, Watykan wiele razy musiał wypowiadać się na temat jego powieści, którą ludzie przyjęli, jako źródło faktów a nie fikcji.

To wszystko to nic innego jak jedna wielka manipulacja dla gawiedzi, więc zastanów się, kim jesteś? Historykiem szukającym prawdy? Czy też kiepskim śmiesznym archeologiem szukającym swojego upragnionego skarbu?

>>>> Oto kilka cytatów z ciekawej literatury <<<<

Patricka Lemana,( autor wielu książek o tematyce socjologicznej, oraz psychologii rozwojowej, ) twierdzi iż wyznawcami spiskowej teorii dziejów są osoby o niskim statusie, uważający się za ofiary społecznej dyskryminacji.

. Michael Barkun, profesor nauk politycznych w Katedrze Maxwella na Uniwersytecie Syracuse, autor Kultury spisku – apokaliptycznych wizji we współczesnej Ameryce twierdzi, że w ostatnich latach „poglądy kiedyś głoszone przez publiczność z marginesu stały się udziałem masowych mediów”. I rzeczywiście, półki w kioskach i „salonach prasowych” uginają się od pism, które w bardziej lub mniej zawoalowany sposób przedstawiają czytelnikom obraz świata rządzonego przez wyrafinowanych graczy, którzy podporządkowali sobie nie tylko polityków, agencje wywiadowcze, ale całe państwa i narody. Mało tego, nawet istoty z obcych planet!

niedziela, 30 września 2012

Marsz zombi.

   Każdy kto widział ten idiotyczny marsz mógł odnieść wrażenie, że na ulice wyszły zombi. Wolno z mozołem ciągnęli nogę za nogą z okrzykiem mózg, mózg, mózg, a mózg oczywiście nie odpowiadał na ich wołanie. Zresztą nawet gdyby odpowiedział i tak efekt byłby taki sam. Bezmyślność tego marszu jest oczywista, efekt zerowy, jeżeli gdzieś odbywają się przeróżne marsze bije od nich siła, potęga oraz chęć życia, tu było widać, że finał może skończyć się tylko na cmentarzu w celu dokonania aktu tragedii ich bezsensownego jałowego życia.

   Hiszpańską tradycją jest corrida, Włosi mają pizze, amerykanie, myszkę miki, coca colę oraz Paris Hilton, Rosjanie mają matrioszkę, szkopy mercedesy i oktoberfest, Egipcjanie piramidy i sfinksy a my mamy tradycję kopania w glebie w celu wykopania kolejnego zombi i wykorzystywania go w polityce.

   Jako krytyk tego typu działania czuje oburzenie jednak czuje też niedosyt i pragnienie, a wręcz domagam się powtórek, nic tak nie bawi w politycznym show, jak kolejny odcinek zombi na wycieczce autobusowej w centrum stolicy. Gdyby tak jeszcze podkręcili atmosferę, sequele mają to do siebie, że bez lepszego scenariusza kiepsko się sprzedają. Chociaż w przypadku zombi nie ma to dużego znaczenia, powtarzanie tym samych haseł w zupełności wystarczy.

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Koszmar Kaczyńskiego.

"Jarosław Kaczyński mówił w TVP Info, że "jedyną teorią, która tłumaczy katastrofę smoleńską, to jest teoria wybuchu i zamachu"

   Ciekawie skąd on ma takie koszmary, bo na pewno jest to wiedza, która posiadł w wyniku rzeczowego dokładnego śledztwa. Koszmar jego życia nie polega na tym, że stracił brata i nie potrafi sobie tego wytłumaczyć. Ten koszmar polega na tym, że musi dzielić się swoim koszmarem z innymi nieskończoną ilość razy doprowadzając swój stan do permanentnych zaburzeń stanu emocyjnego robiąc z siebie publicznie kompletnego idiotę.

   Gdyby ten człowiek posiadał jakikolwiek instynkt samozachowawczy zdałby sobie sprawę z tego, że nie da się ciągle mówić o smoleńsku w temacie polityki tak żeby nie wystawiać się na ciągłą śmieszność, powoduje to zmęczenie towaru, zanik współczucia ciągnącego się w nieskończoność. Jedyną rzecz, jaką wprowadza PiS oraz Kaczyński do polityki to: paranoje, teorie spiski, awanturnictwo, nienawiść, oraz zniechęcenie ludzi do zwierząt z gatunku hien.

   Ta ciągła promocja zamachu smoleńskiego będzie kosztowała Kaczyńskiego kolejne przegrane z rzędu wybory, tego jestem pewny i tego można się spodziewać w kolejnych latach. To nie jest tania wróżba z ciasteczka, tylko chłodna kalkulacja. Skoro w poprzednich dwóch wyborach nie doszło do sprzedania tematu wyborcom to, dlaczego coś się ma teraz nagle zmienić? Nie widzę ku temu żadnego sensownego powodu.

   Kaczyński pieprząc ciągle o zamachu chce sprowokować Tuska do emocjonalnej reakcji, licząc oczywiście na ciągniecie tematu w mediach strzelając ciągle tą samą amunicją. Tusk powinien stanowczo unikać tematu smoleńskiego, nie jest w tym temacie stroną, a jako jeleń na celowniku Kaczyńskiego strzelającego na oślep, dałby się wciągnąć w prymitywne zagrywki człowieka pozbawionego honoru.

   Kolejne pieprzenie Kaczyńskiego o strachu Rosjan czy Tuska to przecież konsolidacja paranoi oraz projekcja nienawiści do każdego, kto nie z nim. Rosja nie wykazuje dobrej woli w rozwiązaniu zagadki katastrofy, jednak nie będzie się bać paranoika. Dla Rosjan taki człowiek jak Kaczyński to prezent i dar rusofoba ośmieszającego się w każdym możliwym miejscu.

   Ciekawe też, co zamierza w związku z odkryciem zamachu zrobić prezes razem z całym PiS. USA za atak na WTC dokonało inwazji na kilka krajów, przeczołgali biednych talibów przez wszystkie tamtejsze góry i pustynie krzewiąc demokrację oraz trzebiąc szeregi biednych pasterzy. Liczę na to, że Kaczyński ma plan działania inwazji na Rosję, potem oczywiście plan ścigania Putina i pozostałych zamachowców i jak Tome Lee Jones w ściganym, będzie z uporem bulteriera ścigał wszystkich zamachowców z równą zawziętością, co bohater filmowy.

   Byłbym mocno zawiedziony gdyby zamiast zemsty doszło tylko do skargi na europejskim plenum, w Watykanie czy też do wujka sama, a na koniec głośne groźby i zawodzenie w trakcie wycieczek ulicznych. Genetyczni patrioci mają to do siebie, że nie mają nic poza gębą frazesów i obelg, z którymi obnoszą się w każdym możliwym miejscu, gdy przychodzi do działania, chowają ogon pod siebie. 

środa, 25 kwietnia 2012

Zamach debili.

Maciej Lasek: Dzień dobry pani, dzień dobry państwu.


Monika Olejnik: Tylko 16 proc. badanych ma zaufanie do raportu Jerzego Millera, jak pan myśli dlaczego tak mało i dlaczego tak wiele osób wierzy w to, że to był zamach 10 kwietnia.


Maciej Lasek: Szkoda, że nie został zrobiony sondaż ile osób przeczytało nasz raport z załącznikami, plus materiał, który został wydany miesiąc później, czyli protokół z załącznikami wojskowymi. Razem to jest prawie półtora tysiąca stron. W tym raporcie jest krok po kroku bardzo wyraźnie opisane co doprowadziło do tej katastrofy. Jeżeli byśmy, jeżeli rozmawiamy z osobami, które mają inne zdanie pierwsze pytanie jest takie: czy przeczytał pan, pani raport i ten raport czy zrozumiał.


Monika Olejnik: Ja myślę, że doktorzy, którzy się zajmują, profesorowie, którzy się zajmują tą sprawą, eksperci Antoniego Macierewicza czytali ten raport i oni twierdzą, że nie było zderzenia z brzozą, że były wybuchy na pokładzie samolotu, dwa wybuchy.


Maciej Lasek: Trudno mi polemizować z taką teorią, gdyż eksperci, którzy są przywoływani przez zespół parlamentarny pana posła Antoniego Macierewicza nie mieli dostępu do tych materiałów, na których myśmy pracowali. Informacje zawarte w tym raporcie są doskonale skorelowane ze wszystkimi dowodami, które udało się uzyskać.


Monika Olejnik: Ale czy eksperci, panie doktorze, czy eksperci Jerzego Millera byli w Smoleńsku, badali brzozę.


Maciej Lasek: Tak, oczywiście. Mamy zdjęcia tej brzozy, mamy zdjęcia, w którym są elementy skrzydła samolotu wbite, mamy zdjęcie skrzydła, które, tego elementu, który odpadł po zderzeniu z brzozą, i który wpadł w taki zagajnik, o ile dobrze pamiętam brzozowy, w innym miejscu i te ślady wszystkie wprost mówią, jak doszło do tej katastrofy.


Monika Olejnik: Samolot TU 154 nie uderzył w brzozę i nie złamał o nią skrzydła. Uderzenie w brzozę nie mogło się stać przyczyną odwrócenia się, upadku i katastrofy samolotu, oraz śmierci wszystkich pasażerów – tak twierdzą eksperci Antoniego Macierewicza. Jedna z eksplozji miała miejsce mniej więcej w połowie długości lewego skrzydła, spowodowała wielkie, lokalne zniszczenia, w efekcie rozdzielając skrzydło na dwie części.


Maciej Lasek: Nawet oględziny szczątków przeprowadzone przez członków naszej komisji na miejscu zdarzenia nie wykazały żadnych śladów możliwości wystąpienia tego typu zjawiska, o którym tutaj piszą eksperci pana posła Macierewicza. A drugi wybuch, jak słyszałem, miał rozerwać kadłub. W jaki sposób można to udowodnić? Choćby poprzez analizę rejestratora. Rejestrator, jak już wcześniej wspomniałem w jednym z wywiadów, rejestruje między innymi nadciśnienie w kabinie. Jeżeli byłby wybuch nadciśnienie zostałoby zarejestrowane. Nic, nie ma żadnej anomalii w rejestracji tego parametru, który by spowodował, który by wskazywał na jakieś nienormalne, niewłaściwe działania, niezwiązane z tą tragiczną końcówką lotu.


Monika Olejnik: Czyli jednoznacznie państwo wykluczyli zamach, tak.
Maciej Lasek: Wykluczyliśmy jednoznacznie zamach na podstawie oględzin szczątków samolotu, na podstawie analizy rejestratorów parameterów lotu, na podstawie również ekspertyzy przeprowadzonej na zlecenie prokuratury wojskowej, wykonanej przez Wojskowy Instytut Chemii i Radiometrii, gdzie materiały do przeprowadzenia tego typu badań na wykluczenie środków trujących, promieniotwórczych, wybuchowych zostały zebrane przez specjalistów, nie członków naszej komisji, przez Żandarmerię Wojskową i pracowników tego Instytutu.


Monika Olejnik: Wczoraj Jarosław Kaczyński powiedział, że samolot, który uderzył w budynek WTC nie został pozbawiony skrzydeł. I co na to doktor Maciej Lasek.


Maciej Lasek: Samolot, który uderzył 11 września w budynek World Trade Centre można powiedzieć był latającą bombą. Miał bardzo dużo paliwa w zbiornikach. Było to, można powiedzieć natychmiast po starcie, na jakiej podstawie można twierdzić, że samolot, który zderzył się z żelbetonową konstrukcją wysokiego wieżowca zachowuje swoje skrzydła. Tam nie nastąpiło odcięcie tego budynku, tej części konstrukcji tylko nastąpił wybuch paliwa i pożar. Pożar, który spowodował naruszenie trwałości konstrukcji, co w efekcie spowodowało zawalenie tego budynku.


Monika Olejnik: Przeczytam dalej, raport Antoniego Macierewicza: „Charakter zniszczeń TU 154, w tym znacznie rozrzucenie jego szczątków na obszarze ponad jednego hektara wyklucza by doszło jedynie do awaryjnego lądowania, gdyż żadne awaryjne lądowanie samolotu tego typu w terenie zadrzewionym, niezależnie od tego, jak nieudane i pod jakim kątem nie mogłoby spowodować aż takiego rozczłonkowania konstrukcji”.


Maciej Lasek: No i tu mamy do czynienia z kolejnym niezrozumieniem faktów i niezrozumieniem fizyki tego zjawiska. Samolot nie lądował awaryjnie, samolot zderzył się z przeszkodą, obrócił się prawie o 180 stopni i w pozycji plecowej zderzył się z dużą prędkością, 270 kilometrów na godzinę – z ziemią. To jest nieuchronnie prowadzi do zniszczenia konstrukcji i w takim przypadku niestety, z bardzo dużym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, do śmierci wszystkich osób, które znajdują się na pokładzie takiego samolotu. Mówię ogólnie, gdyby ten samolot lądował, tak jak tutaj wskazują w swoich opinia, próba lądowania awaryjnego, czyli, czyli co – nie obraca się, nie uderza, próbuje lądować przed lotniskiem – być może uszkodzenia byłyby zdecydowanie mniejsze, ale nie w tym przypadku. Musimy pamiętać o jednej rzeczy, ten samolot, wbrew temu co się nam próbuje wmawiać, znalazł się na wysokości poniżej wysokości lotniska dużo wcześniej, zanim zderzył się z brzozą. Rosjanie dali zgodę na zniżanie tylko do stu metrów. A samolot znalazł się parę metrów pod, tak jakby powierzchnią lotniska, kilka metrów nad ziemią.


Monika Olejnik: Dlaczego?


Maciej Lasek: Załoga cały czas kontrolowała lot. Seria błędów w wyszkoleniu, seria błędów popełnionych w danym locie, odwracanie uwagi załogi od czynności i moim zdaniem nieracjonalna decyzja o lądowaniu na lotnisku, na którym warunki atmosferyczne są pięciokrotnie niższe, widzialność jest pięciokrotnie niższa niż minimum umożliwiające lądowanie na tym lotnisku, to jest wystarczająca przyczyna do, niestety, tragicznego końca tego lotu.


Monika Olejnik: Chcieli lądować, czy chcieli sprawdzić?


Maciej Lasek: W naszym raporcie stwierdziliśmy, że chcieli podejść do wysokości stu metrów, niestety błędy w wyszkoleniu, błędy w metodyce wykonania takiego manewru doprowadziły, że odejście na drugi krąg zostało zainicjowane zbyt późno, niewłaściwie i w efekcie doprowadziło do, tak jak mówię – zejście na małą wysokość, zderzenie z pierwszymi przeszkodami terenowymi wcześniej niż brzoza, które są udokumentowane w naszym raporcie ...


Monika Olejnik: A trzeba też pamiętać o tym, że Rosjanie wprowadzali Polaków w błąd.


Maciej Lasek: Rosjanie podawali niewłaściwe informacje dotyczące położenia samolotu na ścieżce i na kursie i to żeśmy w naszym raporcie wskazali.


Monika Olejnik: I to była jedna z przyczyn katastrofy.


Maciej Lasek: Nie, to nie była jedna z przyczyn katastrofy, to był jeden z czynników, który mógł zaburzać percepcję pilota. Ale pilot, chciałem tutaj bardzo wyraźnie podkreślić, nie ma prawa zejść poniżej wysokości stu metrów, wysokości barometrycznej nad poziom lotniska, nie ma prawa, to jest przepis, który...


Monika Olejnik: To co, pilot chciał się zabić?


Maciej Lasek: Pilot popełnił błąd. Pilot popełnił błąd. W naszym przypadku, żeśmy wskazali, po odczycie zapisów kokpitu, voice recordera, że pilot zareagował dopiero, zresztą z opóźnieniem, po przekroczeniu wysokości stu metrów, ale radiowej wysokości, tam przed lotniskiem jest przeniżenie terenu, dlatego w takiej fazie lotu nie stosuje się odczytu tego wysokościomierza, czyli radiowysokościomierza, dlatego, dlatego żeby nie można było zostać wprowadzonym w błąd przez ukształtowanie terenu. Wysokościomierz barometryczny podaje poziom rzeczywisty nad lotniskiem.


Monika Olejnik: A chciałby pan się spotkać z ekspertami Antoniego Macierewicza?


Maciej Lasek: Ja się spotykam z wieloma ekspertami, którzy racjonalnie podchodzą do badania tego wypadku. Eksperci zespołu Macierewicza nie należą do tej grupy. Jeżeli pomija się oczywiste fakty w jaki sposób doszło do tego wypadku, jeżeli pomija się obciążenia skrzydła samolotu w końcowej fazie i ich wpływ na to, jak może zostać urwane skrzydło, to dyskusja na tym poziomie moim zdaniem, nie ma sensu.

Monika Olejnik: Dużym grzechem komisji Jerzego Millera jest to, że państwo uznali, że gen. Błasik był w kokpicie, był gen. Błasik w kokpicie czy nie?


Maciej Lasek: Według naszych ustaleń dowódca sił powietrznych był w kokpicie w końcowej fazie lotu, czyli od momentu, w którym zostało zgłoszone, że pokład jest gotowy, czyli wszyscy pasażerowie są na swoich miejscach, zapięci w pasach, jest to elementarz bezpiecznego wykonywania lotu i nagle pojawiają się osoby postronne w randze generała, generałów, co potwierdza...


Monika Olejnik: Ilu ich było?


Maciej Lasek: Myśmy mieli pewnego rodzaju wątpliwości, nie wiedzieliśmy do kogo osoba postronna w kokpicie może wypowiadać pewne słowa – mechanizacja skrzydeł służy do, bo przecież nie lotnik, to może mówić nie lotnik do lotnika. Eksperci Instytutu ZENA wskazali, że to mogą być, to może być większa liczba osób postronnych, to mogą być osoby postronne w kokpicie, co zresztą miałoby, wyjaśniałoby pewne wątpliwości zarówno zawarte w ekspertyzie wykonanej przez MAK, jak i w ekspertyzie wykonanej przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne, czy Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która na nasze potrzeby również wykonywała badania zapisu czarnych skrzynek. I teraz popatrzmy sobie na jedną rzecz. Mamy kogoś kto wchodzi do kokpitu, gdzie załoga wyraźnie nie reaguje na to, że weszły osoby postronne, czyli są to na pewno osoby wyższe rangą, wyższe stopniem od załogi, którym załoga – można powiedzieć – zdaje relację, tak, JAK-owi się udało, im się udało, no my będziemy próbowali. Następnie słychać rozmowy niewiązane z lotem, a w tym czasie załoga jest bardzo mocno obciążona przygotowaniem do podejścia do lądowania. Dyskusja na temat dowódca sił powietrznych był, nie był, ma tutaj drugorzędne znaczenie, ponieważ nasza komisja nigdy nie powiedziała, że dowódca sił powietrznych, wbrew temu, co napisali Rosjanie, że wywarł jakąkolwiek, bezpośrednią presję na ten lot.


Monika Olejnik: Presję, ale pisali państwo o pośredniej presji.


Maciej Lasek: O pośredniej presji związanej z misją, ze spóźnieniem, z obciążeniem generalnie tym zadaniem.


Monika Olejnik: No, ale Kraków stwierdził, że nie ma głosu generała...


Maciej Lasek: Że nie rozpoznał głosu.


Monika Olejnik: Że nie rozpoznał głosu gen. Błasika.


Maciej Lasek: A w pozostałych przypadkach stwierdził, że z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że są to głosy dowódcy załogi, drugiego pilota, technika, nawigatora, lub innych niezidentyfikowanych osób, z dużym prawdopodobieństwem każda z tych ekspertyz i to może być, ja bym chciał żeby to było dobrze zrozumiane, jako badacz wypadków nie odrzucam żadnych dowodów. I dla mnie równorzędnym dowodem jak dowód wykonany przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne, czy ekspertów z Krakowa, jest również ekspertyza MAK. Żadna z tych ekspertyz nie wyklucza obecności osób postronnych w kabinie wtedy.


Monika Olejnik: Ale jednocześnie państwo popełnili błąd, bo powiedzieli państwo, że to jest głos, ktoś rozpoznał z komisji głos gen. Błasika.


Maciej Lasek: Tak, oczywiście. Gdybyśmy tego nie rozpoznali tego głosu, to byśmy tego nie napisali. Ale z drugiej strony, jeżeli pani...


Monika Olejnik: A dlaczego nikt nie chce się przyznać do tego kto rozpoznał głos gen. Błasika.


Maciej Lasek: Ale już wyraźnie to powiedzieliśmy. I następnym pytaniem byłoby dlaczego, kto wymyślił to, że samolot zszedł na wysokości 10 metrów, 5 metrów, dwóch metrów nad poziom lotniska, kto był autorem teorii zderzenia z brzozą, kto jest autorem teorii czy informacji o tym, że silniki pracowały do końca, tak możemy to ciągnąć w nieskończoność. Proszę mi wierzyć wypadek samolotu TU 154 nie wzbudza żadnych kontrowersji w środowisku ludzi zawodowo parających się badaniem wypadków lotniczych na świecie. My mamy swoje kontakty z ludźmi, z którymi pracujemy na co dzień. Sprawa jest ewidentnie prosta, jasna, jest typowym wypadkiem kontrolowanego zderzenia z ziemią. Ma to swoją nazwę.


Monika Olejnik: Ale czy to była brawura?


Maciej Lasek: Należałoby się cofnąć zdecydowanie wcześniej. To co opisaliśmy w raporcie, odejście kolejnych instruktorów, szkolenie kolejnych pilotów i dowódców załóg na coraz niższym poziomie. Fałszowanie dokumentacji wyszkoleniowej pilotów, co podkreślił również raport Najwyższej Izby Kontroli, myśmy to napisali naprawdę delikatnie.


Monika Olejnik: A proszę powiedzieć, gdyby był ILS, to by nie doszło do tej tragedii?


Maciej Lasek: Gdyby był ILS byłaby, byłyby inne minima dla tego lotniska opisane, ale również minima pogodowe tego dnia, czyli warunki atmosferyczne, które powodowały, były niższe niż pierwsza kategoria dla podejścia na lotnisku oprzyrządowanym w ten system.


Monika Olejnik: A czy brali państwo pod uwagę taką teorię, że ktoś mógł jakimś systemem zmieniać dane załodze samolotu.


Maciej Lasek: Wszystkie?


Monika Olejnik: Tak.


Maciej Lasek: No jest to raczej nieprawdopodobne, wszystkie dane?


Monika Olejnik: W tej ostatniej fazie lotu tak żeby ich zmylić, jakiś system, nie wiem.


Maciej Lasek: Ale co moglibyśmy, znaczy jaki system – zmienić ciśnienie panujące atmosferyczne nagle, no nic nie wskazuje na to żeby nastąpiła nagła zmiana ciśnienia.


Monika Olejnik: Wysokości na przykład.


Maciej Lasek: W jaki sposób, mamy wysokość barometryczną, mamy odczyty wysokości barometrycznej, mamy odczyty wysokości radiowysokościomierza, wszystko się zgadza. Możemy porównać to na zasadzie analizy parametrów ruchu zapisanych w rejestratorach parametrów lotu, dokonując całkowania równań ruchu, tak to się chyba nazywa i to wszystko ze sobą współgra. TAWS, który niezależnie rejestruje pewne punkt w trajektorii to samo pokazuje, ale poza tym zapominamy ciągle o jednej rzeczy. W końcowej fazie lotu system, który miał za zadanie chronić przed takimi zdarzeniami, czyli system TAWS wielokrotnie, dramatycznie generuje komendy pull up, pull up, na to nie ma czasu, na taką komendę nie ma czasu na zastanawianie się, dobrze wyszkolona załoga wykonuje procedury go around, czyli odejście na drugi krąg, tutaj mamy kilkanaście sekund ignorowania tej komendy. Kilkanaście sekund ignorowania wcześniejszych komend, bierność załogi, tunelowanie poznawcze, jak to się nazywa w psychologii lotniczej, być może zafiksowanie na wykonanie misji, udowodnienie, że rzeczywiście warunki są tak słabe, być może, ale to było trudne podejście, podejście na nieoprzyrządowane lotnisko, tak naprawdę na dwie radiolatarnie, minima dla takiego podejścia dla załogi tego samolotu, to jest 120 metrów podstawy chmur i 1800 metrów widzialności poziomej. Pilot samolotu JAK, który wylądował wcześniej, o czym też zapominamy, że wylądował niezgodnie z przepisami, niezgodnie z prawem, nie dostał zgody na lądowanie, za coś takiego prawo lotnicze penalizuje tego typu działanie – kto świadomie łamie zasady ruchu lotniczego podlega karze pozbawienia wolności do lat pięciu, ale pilot mówi 200 metrów widać.


Monika Olejnik: A TU 154 dostał pozwolenie na lądowanie.


Maciej Lasek: Nie dostał pozwolenia na lądowanie. Padła komenda „pasadka dopełnitielna”, czyli kontynuuj podejście, ale zgoda zostanie ci wydana nie później niż w okolicach bliższej radiolatarnii. Nigdy nie padła zgoda na lądowanie na tym lotnisku. Ja myślę, że warto podkreślić jedną rzecz, mówimy, mówi się o zamachu, o wybuchach...


Monika Olejnik: No tak mówi brat prezydenta Lecha Kaczyńskiego.


Maciej Lasek: Tak się mówi, ale paradoksalnie kto miałby tego zamachu dokonać.


Monika Olejnik: Rosjanie.
Maciej Lasek: Jeżeli rosyjscy kontrolerzy 20 parę minut przed lądowaniem mówią warunków do przyjęcia nie ma, dwoma kanałami, najpierw poprzez samolot pasażerski jeszcze, który dokonał tak jakby przekazania tej informacji, potem przy pierwszym połączeniu jest 400 metrów – warunków do przyjęcia nie ma, a dowódca załogi podejmuje nieracjonalną w tym przypadku decyzję – spróbujemy podejść, jak nam się nie uda to odejdziemy na drugi krąg. Dowódca JAKa, który wylądował mówi: no wiesz tutaj jest kiepsko, tak można to nazwać, no nam się udało, możecie spróbować. Jak możecie spróbować! W jaki sposób, jak dowódca samolotu pasażerskiego, można powiedzieć, to że jest wojskowym to nie ma tutaj żadnego znaczenia, może powiedzieć w takich warunkach „możecie spróbować podejść, jak wam się nie uda to odejdziecie na drugi krąg”. Następnie znowu, ten sam dowódca samolotu mówi „Arek teraz widać dwieście”, kontroler mówi możecie się zniżać, ale nie niżej niż sto metrów, od stu metrów być gotowym do odejścia na drugi krąg i ostatnia komenda, która padła niestety już trochę za późno, ale w tych warunkach, kiedy sprzęt, którym dysponowała grupa kierowania lotami w Smoleńsku był sprzętem przestarzałym, starym, wskazaliśmy wiele błędów w tym, mówi „uchadi na wtoroj krug”, odejść na drugi krąg, a tu się nic nie dzieje, to po co nam do tego wszystkiego zamach.


Monika Olejnik: No dobrze, prof. Baden, który nie został dopuszczony do sekcji zwłok twierdzi z kolei, że na podstawie tych zdjęć, według niego sześć osób mogło się uratować.


Maciej Lasek: Chyba na podstawie statystyki, a nie na podstawie niczego innego, ponieważ zdjęcia nie zostały, zdjęcia ofiar nie zostały nigdzie opublikowane, za wyjątkiem kilku bardzo drastycznych zdjęć, które wyciekły do internetu, jeszcze ze strony rosyjskich.


Monika Olejnik: No na podstawie porozrzucanych szczątków samolotu.


Maciej Lasek: Mogło się sześć uratować, statystyka mówi ile osób może się uratować z katastrofy lotniczej, ale wszystko zależy od tego w jakiej konfiguracji i z jaką prędkością ten samolot zderza się z ziemią. W pozycji plecowej, pod takim kątem, szanse były znikome, moim zdaniem zerowe.


Monika Olejnik: Prof. Kleiber proponuje żeby byli międzynarodowi eksperci, którzy by zbadali.


Maciej Lasek: Według jakiego klucza byśmy mieli dobrać tych ekspertów. Już abstrahuję od podstawy prawnej do takiego badania. Czy strona rosyjska, ja słyszałem taką wypowiedź w jednej z rozgłośni radiowych i to była osoba prowadząca ten program, może rzeczywiście trzeba powołać taką komisję i jest pytanie dlaczego, no bo jak będzie komisja międzynarodowa to Rosjanie dadzą wszystko, czego nie dali. Na jakiej podstawie, gdzie jest podstawa prawna, kto może tego zażądać – ONZ, Unia Europejska? No, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. A jeżeli międzynarodowy zespół ekspertów wykaże, bo na tych faktach trudno jest wydać inną opinię niż myśmy wydali, że przyczyny wypadku są właśnie takie, albo, że tak powiem jeszcze bardziej dla nas dramatyczne, to będziemy szukali kolejnego zespołu ekspertów, który poprze jednak tezy, które nie mają żadnego poparcia w faktach? Z tak przekonanymi osobami do pewnej tezy nie ma sensu dyskutować. Kiedyś, ktoś powiedział, że jeżeli wielu w coś uwierzyło bez dowodów, jakże byśmy mieli to dowodami obalić.


Monika Olejnik: A czy Rosjanie nie powinni w ogóle zamknąć lotniska, jak była taka pogoda?


Maciej Lasek: Według przepisów dotyczących lotnictwa wojskowego tak. I błędem było, że nie zamknęli lotniska, nie zakazali lądować załodze samolotu IŁ-76, który podchodził. Natomiast przepisy, zasady wykonywania lotów w przestrzeni Federacji Rosyjskiej, analizowaliśmy bardzo dokładnie te wszystkie dokumenty, które udało nam się z dużym trudem zgromadzić, ale które kompletnie opisywały ten system prawny. W przypadku obcych statków powietrznych lądujących na lotniskach wojskowych, czyli lotniskach nieopisanych, niepublicznych można powiedzieć, jest zapis dostępny dla wszystkich załóg, wszystkich samolotów wykonujących loty do Rosji. Ostateczną decyzję za start i lądowanie podejmuje dowódca statku powietrznego.


Monika Olejnik: I jeszcze na koniec, brzoza to miękkie drzewo, tak miękkie drzewo nie może urwać skrzydła samolotu.


Maciej Lasek: Myślę, że brzoza jest decydowanie twardszym drzewem niż pokrycie samolotu, czy okrycie skrzydła samolotu TU 154, przenoszące złożony układ naprężeń, końcówka skrzydła cały czas była obciążona siłą aerodynamiczną, momentem skręcającym to w jakiś sposób trzeba przenieść. Jeżeli niszczymy poszczególne fragmenty konstrukcji, nawet jak nam ta brzoza się ułamie na końcu, to jednocześnie siły aerodynamiczne i momenty, które działają na tą końcówkę skrzydła dokonują dzieła, dokończają to dzieło, niszczenia tego skrzydła. No do znudzenia możemy przypominać coś takiego, że no popatrzmy...


Monika Olejnik: Tak jak mówią ci eksperci, że są wstrząsy, słyszeli wstrząsy świadczą o tym, że był wybuch.


Maciej Lasek: Nie słyszeli wstrząsów w jaki sposób mogli słyszeć wstrząsy, jeżeli nie został opublikowany zapis audio.


Monika Olejnik: Nie, no słyszeliśmy to, przecież końcówkę rozmów słyszeliśmy.


Maciej Lasek: No tak i na jakiej podstawie można twierdzić, w którym miejscu znajduje się samolot? Te wstrząsy, na które powołują się tak zwani eksperci, żeby być ekspertem trzeba mieć wiele lat doświadczenia i być uznanym w tym zakresie, ale na które powołują się osoby, które mówią były wstrząsy, tak, były związane z uderzeniem o kolejne przeszkody terenowe, o cieńsze brzózki wcześniej, które zostawiły ślad na konstrukcji samolotu i o tą dużą brzozę, która dokonała procesu destrukcji.


Monika Olejnik: Żałuje pan, że pan był w tej komisji?


Maciej Lasek: Żałuję, że w ogóle taka komisja musiała być powołana, to tutaj nie ma w ogóle dwóch zdań.


Monika Olejnik: Dlaczego?


Maciej Lasek: No bo jakby nie była powołana, jakby nie było katastrofy, nie byłby powołana.


Monika Olejnik: A, no tak, w tym sensie, jasne.


Maciej Lasek: Natomiast jestem dumny, że mogłem współpracować z takimi ludźmi, którzy odrzucając nawet uprzedzenia między wojskowymi a cywilami, byliśmy jak to mówi młodzież z różnych Matrixów ściągnięci, natomiast jednogłośnie doszliśmy do tych samych wyników. Wspieraliśmy się wzajemnie na każdym etapie tego badania i zrobiliśmy bardzo dobrą pracę, aby taka katastrofa nie wystąpiła w przyszłości.


Monika Olejnik: A czy korzystali państwo ze zdjęć, nie wiem, przekazanych przez Amerykanów na przykład?


Maciej Lasek: Korzystaliśmy ze wszystkich zdjęć które komisja, w których posiadanie komisja weszła. Nie mogę mówić o wszystkich materiałach, natomiast musimy pamiętać, że bardzo olbrzymi materiał zdjęciowy został zgromadzony przez członków komisji, którzy byli, część była tego samego dnia, a duży zespół kolegów był następnego dnia na miejscu wypadku. Dokonaliśmy pomiarów rozrzutu szczątków, ale dokonaliśmy pomiarów też przeszkód terenowych, w które ten samolot uderzał. Te elementy, te drzewka, które były przed brzozą, które wprost udowadniają na jakiej wysokości znalazł się samolot, których wysokość skorelowana jest z wynikami badań rejestratorów, korzystaliśmy z bardzo dokładnych zdjęć satelitarnych, z materiałów, które udało się zgromadzić również dzięki osobom, które nie był związane z komisją, ale wykonywały zdjęcia, które im się wydawało, że może, może to nam w jakiś sposób pomóc. Na tej podstawie powstał raport.


Monika Olejnik: Ale przyzna pan, że przykre jest, że w świat poszedł raport Anodiny, w którym jest mowa o tym, że pijany generał był na pokładzie samolotu, naciskał i stąd taka sytuacja, a nie inna.


Maciej Lasek: Tak myślę, że to jest też efekt pośpiechu z tamtej strony, myśmy wielokrotnie zgłaszali chęć współpracy ze stroną rosyjską i napisania wspólnego raportu, który zostanie, który mógłby powiedzieć tak, mówimy jednym głosem rzetelnie zbadaliśmy tą katastrofę, oczywiście nie przekonamy osób, które będą przekonane do śmierci o tezie o zamachu, ale byłoby to zdecydowanie lepiej niż dwa, różne głosy. Natomiast prawo pierwszeństwa do badania tego wypadku i to też trzeba bardzo wyraźnie powiedzieć, miała strona rosyjska. Tam wydarzył się ten wypadek, na ich terenie i...


Monika Olejnik: Ale tam była głowa państwa, nasza.


Maciej Lasek: Strona rosyjska nie zadecydowała o tym, że przekaże nam badanie tego wypadku i mi nic na ten temat nie wiadomo. Natomiast też byśmy nie chcieli żeby strona rosyjska dokonała tak głębokiej wiwisekcji naszego systemu szkolenia pilotów wojskowych, wożących najważniejsze osoby w państwie, a myślę, że tutaj nie ma nikt wątpliwości, zwłaszcza po ostatnim raporcie Najwyższej Izby Kontroli, że stan ten był bardzo, bardzo zły, zdecydowanie niższy niż średniej klasy, znaczy poziom bezpieczeństwa był zdecydowanie niższy niż to co gwarantuje średniej klasy linia lotnicza cywilna.


Monika Olejnik: Jak pan słyszy codziennie o zamachu to co pan myśli?


Maciej Lasek: Że, że czasami mam dosyć wdawania się w dyskusje, bo to tak naprawdę zaburza nam normalną pracę. Wielokrotnie powtarzane kłamstwo staje się akceptowalną prawdą przez opinię publiczną. Może rzeczywiście popełniliśmy błąd, że nasz raport jest zbyt skomplikowany, zbyt trudny do przyjęcia, że tak naprawdę bardzo wiele osób tego nie przeczytało. Osoby, które przeczytały raport nie mają wątpliwości, ale przeczytały go ze zrozumieniem, spokojnie zadając pytania a dlaczego tak, a dlaczego inaczej, bez zakładania jakiejkolwiek tezy. Myśmy też podeszli do badania tego wypadku jak do białej kartki, wszystkie hipotezy są dopuszczalne. I przez piętnaście miesięcy pracy kolejne hipotezy były wykluczane.


Monika Olejnik: Czyli brali państwo też pod uwagę zamach.


Maciej Lasek: Braliśmy pod uwagę każdą przyczynę, która mogła doprowadzić do tego wypadku. Chyba zdaje sobie pani sprawę, że dla ludzi, którzy są związani z badaniem wypadków od wielu lat to są nasi koledzy z wojska, to są koledzy, którzy byli z cywila wciągnięci do tej komisji, katastrofa samolotu z głową państwa to jest bardzo, bardzo nieprawdopodobnie zdarzenie. Wszyscy spodziewalibyśmy się, że poziom bezpieczeństwa, poziom zapewnienia bezpiecznego wykonania lotu, poziom wyszkolenia załóg będzie najwyższy z możliwych. Czytaliśmy, kiedyś był publikowany w którejś z gazet wywiad z pilotem Air Force One i tam są najlepsi z najlepszych, a tutaj mamy do czynienia z załogą, która nawet nie jest w stanie wykonać poprawnie procedury odejścia na drugi krąg. Mamy do czynienia z załogą, która fałszuje dokumenty, mówiące jakie minima posiada, mówiące o tym, czy zostało wykonane sprawdzenie umiejętności pilotażowych. To koledzy z wojska, jako pierwsi wskazali, ta załoga nie miała prawa do tego żeby, do takich minimów. Tylko technik pokładowy miał prawidłowo nadane i ważne uprawnienia lotnicze. Wszystkie inne, zgodnie z przepisami wojskowymi, były nieważne.


Monika Olejnik: Czyli oni w ogóle nie powinni siedzieć w tym samolocie i prowadzić tego samolotu?


Maciej Lasek: Z formalnego punktu widzenia nie powinni znaleźć się w tym samolocie, ponieważ nie mieli ważnych dopuszczeń do wykonania tego lotu.


Monika Olejnik: Dziękuję bardzo, doktor Maciej Lasek był gościem Radia ZET.

sobota, 21 kwietnia 2012

Kaczy śmieć.

„- Lech Kaczyński był tak naprawdę jedynym znaczącym politykiem, w skali międzynarodowej, po tej stronie Łaby. Jedynym, który podjął podmiotową politykę. Wykorzystał sytuację Polski, która była jej ciężarem, a nawet przekleństwem, ale która także jest jej szansą. To znaczy pozycję kraju między Rosją a Niemcami, który dysponuje jakimś potencjałem, a perspektywicznie może dysponować potencjałem dużo większym. Działał tam, gdzie za jego prezydentury były szanse, czyli na Ukrainie, w Gruzji, w jakiejś mierze na Litwie…”

- Polityka prezydenta Kaczyńskiego na Ukrainie, Litwie i w Gruzji, gdzie dla swoich działań nie potrafił znaleźć mandatu Unii Europejskiej nie była porażką?

- Robił tyle, ile mógł. UE to gra interesów, partykularnych zysków danych państw i ich przywódców. Te interesy nie zawsze są wspólne, a wtedy nie liczy się siła argumentu, ale argument siły.


   To się nazywa projekcja umysłowa u człowieka, który nie potrafi realnie ocenić własnych szans w kolejnych wyborach. Ten człowiek próbuje wmówić ludziom coś, czego nikt z nas nie potrafi potwierdzić. Bo kto z nas powie na głos, że Lech Kaczyński był znaczącym politykiem i miał duże poważanie. Odpowiedź brzmi nikt tego nie powie, bo nikt nie chce wystawiać się na śmieszność, jednak Kaczyńskiemu to nie przeszkadza i za każdym razem, gdy otwiera kłamliwy dziób staje się po raz kolejny pośmiewiskiem. Zapytaj obojętnie, jakiego PiSowca żeby wymienił przykłady wymienione wyżej przez Kaczyńskiego bredni. Pisowiec najczęściej zamilknie, zwieje lub zwyzywa cię i tak zakończy się dyskusja, i próba udowodnienie jedynie słusznej racji, kolejne kłamstwa Kaczyńskiego przekonują mnie, że facet zaczyna pikować w swoich projekcjach coraz głębiej i lada moment naprawdę wyląduje w psychiatryku.

   Przecież nie ma innego wyjścia niż mówić o swoim bracie jak o wielkim człowieku, domaga się dla niego szacunku pomników i jeszcze trochę, i zaczną uznawać go za świętego, poziom absurdów w PiS stale rośnie i staje niebezpieczne dla społeczeństwa podburzając fanatyków do rozrób. Żeby było zabawnie 80% ludzi według http://kalkulatorpolityczny.se.pl/c/rocznica_katastrofy_smolenskiej_nastroje_spoleczne nie chcą obchodzić rocznicy smoleńskiej mają ją w głębokim poważaniu, każdy zajmuje się sobą a obojętność wobec tego musi nieźle drażnić głupca, któremu wydaje się, że na smoleńsku wjedzie do rządu. Tylko 11% jest na TAK co do obchodów rocznicy smoleńskiej. Czyli tyle wynosi ilość fanatyków w kraju pozostali przechodzą obok tego jak obok fanaberii żałosnego małego guignola.

   Problem Kaczyńskiego polega na tym, że nie może zniżać się do poziomu innych, ponieważ Kaczyński nie reprezentuje żadnego poziomu, niżej od jego poziomu jest już tylko przepaść, zwłaszcza w wszelkiego rodzaju kłamstwach, pomówieniach i innych perfidnych zagrywkach, nie może też ponieść swojego poziomu, ponieważ nie ma żadnej klasy. Kaczyński uważa, że ludzie mają krótką pamięć i nie zwracają uwagę na słowa i gesty. Może Tusk i każdy kto jest przeciwko Kaczyńskiemu to kanalie i zdrajcy, ale Kaczyński przy tych wszystkich ludziach wychodzi na totalnego śmiecia!


poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Głos prokuratury ws. śledztwa smoleńskiego

PiSowcy mają krótką pamięć, więc trzeba będzie im to przypominać. 


Komunikat PG i NPW odnosi się m.in. do hipotez zespołu Macierewicza, a także do ogólnie przyjętych hipotez i teorii, których źródła nie są jednak wprost wskazane. - Pomimo przekazywania przez prokuraturę na bieżąco, w rozmaitych formach, wszelkich istotnych informacji na ten temat, dostrzec należy, że fundamentalne ustalenia tego postępowania przygotowawczego są pomijane w debacie publicznej. Sprzyja to tworzeniu rozmaitych hipotez, najczęściej nieodnoszących się do dowodów śledztwa. Powoduje to powstawanie w odbiorze społecznym fałszywego obrazu nie tylko stanu tego postępowania, lecz również nietrafnych ocen poziomu profesjonalnego prokuratorów je prowadzących - czytamy w komunikacie.

Śledczy wymieniają następnie podstawowe - ich zdaniem - zastrzeżenia kierowane pod adresem śledztwa, a które zdaniem prokuratorów są źle interpretowane. Pierwszy zarzut jaki wymieniają "braku dostępu prokuratorów do czarnych skrzynek Tu-154". - Informujemy po raz kolejny, że pomimo ich pozostawania (czarnych skrzynek - red.) na terenie Federacji Rosyjskiej zostały one poddane badaniom przez polskich biegłych. Polscy eksperci przeprowadzili zaplanowane czynności przy użyciu własnego sprzętu, stosując uznane przez nich za właściwe metody badawcze. W rezultacie tych prac Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie wydał ostateczną i kategoryczną opinię fonoskopijną dotyczącą rejestratora głosowego. Stwierdził w niej, że badany zapis nie nosi żadnych śladów ingerencji, bądź manipulacji. Treść tych zapisów prokuratura udostępniła opinii publicznej 16 stycznia bieżącego roku. Również badanie "czarnej skrzynki", rejestrującej parametry lotu oraz pracę urządzeń samolotu (rejestrator ATM QAR), dało biegłym podstawę do wydania opinii jednoznacznie wskazującej na autentyczność jej zapisów. Dostarczyło też szeregu precyzyjnych danych umożliwiających ocenę prawidłowości pracy urządzeń i instalacji samolotu. Informacje te są szczególnie istotne dla określenia przez biegłych w kompleksowej opinii końcowej przyczyn i okoliczności katastrofy - czytamy w komunikacie.

Prokuratorzy przypominają także, że eksperci z powyższego zespołu dokonali dokładnych badań i pomiarów wraku i szczątków samolotu.

Kolejnym zastrzeżeniem, które opisują przedstawiciele Prokuratury Generalnej i Naczelnej Prokuratury Wojskowej, jest kwestia zamachu. - Dokładnie rok temu prokuratura stwierdziła publicznie, że zgromadzony dotąd materiał dowodowy nie dostarczył podstaw do przyjęcia, by katastrofa była wynikiem zamachu. Kolejny rok śledztwa nie przyniósł jakichkolwiek ustaleń, które powodowałyby konieczność zmiany tego stanowiska. Stwierdzić trzeba, że uwadze opinii publicznej umknęła wielokrotnie podawana informacja, iż polscy biegli przy użyciu najnowocześniejszych metod sporządzili opinię fizykochemiczną. Badaniom poddano przedmioty osobiste i odzież ofiar katastrofy. Nie wykazały one śladów użycia jakichkolwiek materiałów wybuchowych - głosi komunikat.

Ta cześć odnosi się do pracy zespołu Macierewicza, bowiem prokuratorzy przypominają, że wobec tez zespołu o zamachu, śledczy wielokrotnie zgłaszali się o udostępnienie czy przekazanie materiałów, które są podstawą takich konkluzji. Prokuratorzy dodają, że owszem, dostali materiały, ale tylko te, które były prezentowane publicznie. Nie otrzymali natomiast żadnych wyliczeń czy metod badawczych, które umożliwiłyby merytoryczną weryfikację założeń m.in. o zamachu. - Niezależnie od tego należy zauważyć, że osoby, które dokonywały badań na rzecz zespołu, nie miały dostępu do pełnego materiału dowodowego, w tym do wspomnianych rejestratorów i wraku samolotu - dodają prokuratorzy we wspólnym oświadczeniu.

Kolejnym wątkiem jest kwestia ekshumacji trzech ofiar katastrofy (Zbigniew Wassermann, Przemysław Gosiewski i Janusz Kurtyka - red.). Prokuratorzy wyjaśniają, że ich przyczyną były wątpliwości w dokumentacji medycznej z sekcji zwłok przeprowadzonych w Rosji. Prokuratorzy przypominają, że ekshumacje potwierdziły następujące rzeczy: ofiary miały obrażenia typowe dla ofiar katastrof lotniczych; w dokumentacji medycznej z Rosji były nieprawidłowości. - Prokuratorzy oczekują na opinie dotyczące badań dwóch pozostałych ofiar. Wszystkie badania zostały przeprowadzone przez wysoko wykwalifikowanych, doświadczonych medyków sądowych, przy użyciu najnowszych dostępnych współczesnej medycynie metod i urządzeń. Profesjonalizm biegłych został publicznie doceniony przez jednego z pełnomocników rodzin obecnego przy przeprowadzaniu wszystkich badań - dodają Martyniuk i Rzepa.

Poza tym śledczy stwierdzają, że już w 2010 roku zdementowano wiarygodność nagrania z internetu, według którego miano strzelać do ofiar, które rzekomo miały przeżyć katastrofę. Przypominają także, że na miejscu katastrofy zabezpieczono odzież i przedmioty ofiar, które następnie przewieziono do kraju. Te z nich, które nie były poddane badaniom oddano już rodzinom. Pozostałe przedmioty (telefony, laptopy, nośniki pamięci i aparaty fotograficzne) po przebadaniu zostaną rodzinom zwrócone, co stanie się w "najbliższym czasie".

Ostatnie zastrzeżenie, które jest poruszone, dotyczy samego śledztwa. - Ponownie przypomnieć trzeba, że polska prokuratura prowadzi suwerenne śledztwo w oparciu o przepisy obowiązującego prawa. Podobne śledztwo w ramach własnych uprawnień toczy strona rosyjska. Nie było i nie jest możliwe utworzenie wspólnego zespołu śledczego z prokuratorami rosyjskimi, bowiem tamtejsze przepisy nie znają takiej instytucji. Całkowicie pozbawione racji jest zatem twierdzenie o "oddaniu śledztwa" stronie rosyjskiej. Przypomnieć należy, że w sprawie katastrofy białoruskiego samolotu Su-27 w 2009 r. w Radomiu to polska prokuratura prowadziła śledztwo - czytamy w komunikacie.

Na koniec prokuratorzy zapowiadają, że w miarę postępów śledztwa, prokuratura "będzie tak jak dotychczas wyczerpująco informowała o wszystkich istotnych nowych ustaleniach".

http://wiadomosci.onet.pl/katastrofa-smolenska,5096431,temat.html



niedziela, 15 kwietnia 2012

Smoleńsk się nakręca - IV

   „Smoleńsk się nakręca”, ledwie Kaczyński wypowiedział te słowa, ledwie skończyły się igrzyska pod pałacem 10 kwietnia, a już prawicowe hieny spoza PiS-u powtarzają w kółko Smoleńsk. Najpierw Dorn, potem Cymański i jeszcze na koniec Ziobro i Migalski. Oczywiście pomijają kłopotliwy temat zamachu, o którym ciągle ostatnio mówi Kaczyński. Najwidoczniej wyleczyli się już spod wpływu Kaczyńskiego i próbują powoli usamodzielnić się, nie boją się też świadomie mówić o tym głośno, wbrew oczywiście oczekiwaniom Kaczyńskiego, dla którego Smoleńsk to jego osobista porażka. SPZZ daje jednoznacznie do zrozumienia, że niczego nie wykluczają, „nie był to zamach, ale nie są tego pewni”. Według mnie w tym przypadku raczej nie chodzi o trzymanie się na dystans lub kreowanie własnej teorii, chodzi o oczywiście, aby utrzymać pozycje przeciwko PO i mieć odpowiednią amunicję do uderzenia w Tuska.

   W tym przypadku Kaczyński przynajmniej raz miał racje. Smoleńsk jest atrakcyjny dla każdego polityka, który chce uderzyć w rząd, siła uderzenia zależy już od zaangażowania danej partii. PiS ma w tym przypadku pierwszeństwo i najcięższą amunicję, SPZZ staje na drugiej linii frontu ze słabszą amunicją. Teraz zaczną się pewnie gryźć miedzy sobą o sukcesje.

   Według mnie w tej chwili SPZZ popełnia polityczne samobójstwo. Wszyscy, którzy uwierzyli w nową partię i nową ideę, to byli przeważnie ludzie, którzy chcieli odejść już od tematu Smoleńsk i zakończyć ten etap prowadzenia polityki. Wyraźnie widać, że SPZZ nie da prawicy upragnionego spokoju i nadal będą wszystkich nękać katastrofą smoleńską.

   Ktokolwiek z prawicy odejdzie wreszcie od choroby zwanej jazda na trumnach odda prawicy ogromną przysługę jednak na tą chwilę nie jest to SPZZ, oni poszli śladami swojego dawnego guru wierząc, że przyciągną w ten sposób niezdecydowanych, zapomnieli o tym, że nawet pomiędzy spiskowcami jest duża grupa ludzi, która nie podziela zdania Kaczyńskiego odnośnie zamachu i nie szukają żadnej zemsty. Za tą ostatnią wypowiedź Ziobry Kaczyński musiał przyjąć jako silny afront w stosunkach co zamyka Ziobrze drogę powrotną, zamyka też możliwość jakiekolwiek współpracy. Nikt, nawet żartem nie powinien przedstawiać sprawy Smoleńska jako wypadek, coś takiego w łepetynie Kaczyńskiego jest nie do pomyślenia.

   W niektórych rękach temat ten jest świetnym narzędziem żeby zamydlić ludziom oczy i odsunąć na tor boczny realne problemy, drugim atutem jest amunicja wycelowana w stronę rządu, amunicja ta wydaje się ślepa lub trafia na twarde kamizelki, skoro do tej pory największych szkód powoduje w szeregach prawicy a nie rządu czy PO. Może najwyższy czas przeładować!

sobota, 14 kwietnia 2012

Smoleńsk się nakręca - III

„- A o. Rydzykowi wybaczył pan za nazwanie pańskiej bratowej czarownicą, która powinna się poddać eutanazji? Dyrektor Radia Maryja przeprosił za te słowa?

- Proszę dać spokój z tego rodzaju prowokacjami. A to był ten moment próby. Ojciec Rydzyk po katastrofie smoleńskiej zachował się pięknie. Głownie dzięki Radiu Maryja i "Naszemu Dziennikowi" sprawa smoleńska nie została przez różne kanalie i "konfederację zdrady narodowej" zniszczona i zakopana. Nawet jeśli w przeszłości ojciec dyrektor mówił rzeczy, które łagodnie mówiąc nie cieszyły to, to jest teraz najważniejsze. Gdyby ktoś wcześniej nawet mocno atakował prezydenta, ale po katastrofie zachował się tak jak o. Rydzyk, to ja bym mu tych wcześniejszych rzeczy nie pamiętał. Bo to są momenty próby, a o. Rydzyk przeszedł przez czas próby pomyślnie. Wręcz zdał ten egzamin celująco.”

   Podejrzewam, że czołowi politycy PiS i jak, i ci bardziej inteligentni wyborcy, w tej chwili wstydzą się za swojego guru, który obraża ludzi słowami „kanalie” oraz „zdrajcy”. W ustach człowieka, który szczyci się honorem i patriotyzmem, nie wypada tego typu sformułowania, zwłaszcza gdy jednocześnie przedstawia się wiecznie, jako osobę pokrzywdzoną, atakowaną, gnębioną przez ciemne siły. Boisz się krytyki?! TO siedź gamoniu w domu i nie wychylaj się nekrofilu z nory. Na szacunek trzeba sobie zapracować czynami ewentualnie słowami. Kaczyński w żaden sposób nie wykazał się nigdy „czynami”. Jest wiecznym cieniem i niewidocznym żałosnym moralnym zerem, odnośnie jego wypowiedzi to przecież jest oczywiste, że stoczył się na samo dno rynsztoku i tylko taki język go kręci.

   Kaczyński zachowuje się jak smarkacz, któremu łobuzy podciągają na plecy wystające ze spodni gacie. Nabieram coraz większego przekonania, że ta ofiara losu całe życie potrafi tylko stękać i kwękać, jak to wszyscy go biją i gnębią. Taka szkolna i podwórkowa łamaga niezdolna do wyzbycia się pierwiastka małego chłopca skaczącego ciągle wokół spódnicy mamusi. Szukając ciągle litości oraz współczucia podniósł poprzeczkę dorzucając do tego katastrofę lotnicza i stratę brata. Na całym świecie ludzie w tragicznych wypadkach tracą bliskich, jakoś nikomu z nich nie przyszło do głowy, żeby w perfidny sposób obnosić się w każdym miejscu ze swoją żałobą , licząc na dalsze współczucie. 

   Prawica upada a mały chłopczyk pozostawiony w lesie ze swoim cierpieniem i głębokim bólem zaczyna coraz bardziej przypominać desperata goniącego resztkami sił za władzą. Zdecydowanie Kaczyński i PiS traci wszystkie szanse na powrót do rządzenia, jeżeli ludzie nie obudzą się z tego letargu, prawica fizycznie przestanie istnieć. Zostawiając za sobą głęboki lej.

   Jak wynika z wypowiedzi Kaczyńskiego - Rydzyk nigdy przeprosił jego brata za powyższą wypowiedź, w mniemaniu Kaczyńskiego to teraz wielki człowiek, który dzięki medialnej katastrofie odkupił swoje winy i staje po tej samej stronie. Tak naprawdę to wielkie mydlenie oczu, przecież wszyscy dobrze wiemy, że Rydzyk to około 2 mln głosów. Ziobro może je przejąć o ile Kaczyński nie będzie stawał przed Rydzykiem na baczność, tylko taka postawa gwarantuje Kaczyńskiemu utrzymywanie się na powierzchni, smutna to perspektywa, gdy ten mały niedopieszczony chłopczyk musi się poniżać do włażenia Rydzykowi w cztery litery.