wtorek, 17 kwietnia 2012

Ostatnia szansa Kaczyńskiego.

   „Jak  informuje  TVN  24  Jarosław  Kaczyński  w  wywiadzie  dla   "Jeden  na  jeden"  zapowiedział,  że  wystartuje  w  wyborach  prezydenckich  w  2015  roku.  - Jestem  pod  naciskiem  partii,  zmieniłem  zdanie  -  przyznał  prezes  PiS.  Wcześniej  Kaczyński  zapowiadał,  że  nie  ma  zamiaru  ubiegać  się  o  prezydenturę”.   Wróćmy  na  chwilę  do  przeszłości.  Obiecał  kiedyś,  że  nie  będzie  premierem,  gdy  brat  zostanie  prezydentem  –  nie  dotrzymał  słowa.  Obiecał  odejście  z  polityki  i  oddanie  pałeczki  „młodszym,  jeżeli  kolejne  wybory  PiS  zostaną  przegrane  –  nie  dotrzymał  obietnicy.  Obiecał  nie  startować  w  kolejnych  wyborach  prezydenckich  –  nie  dotrzymał  obietnicy.  Gdy  się  jest  prezesem  partii  politycznej  -  można  do  woli  rzucać  słowa  na  wiatr  i  traktować  ludzi  jak  stado  owiec,  zmuszając  ich  do  posłuszeństwa  wiedząc  doskonale,  że  wszyscy  przywykli  do  jego  mataczenia.  Wyborcy  PiS  oczywiście  są  zachwyceni  pomysłem  swojego  guru,  wierząc  w  jego  moc  i  licząc  oczywiście  na  kolejną  „wygraną”.  Jak  widać  masochizm  prezesa  udziela  się  również  wyborcom.

   Wyborcy  PiS  zapomnieli  o  jednej  ważnej  rzeczy,  w  tej  chwili  Kaczyńskiej  będzie  musiał  stawać  przeciwko  człowiekowi  posiadającemu  najwyższe  poparcie  wśród  polityków.  Jak  widać  społeczne  nastroje  niewiele  znaczą  dla  płytkich  ambicji  Kaczyńskiego  skoro  próbuje  kolejnych  samobójczych  ruchów  politycznych.  Takie  zachowanie  prezesa  może  dowodzić  o  szerokim  mijaniu  się  z  rzeczywistością  i  życie  w  innym  świecie.  Takiego  poparcia  nie  mają  nawet  wszyscy  politycy  PiS  sumując  ich  wyniki.  Nie  wiem  czy  jest  masochistą  i  uwielbia  ból,  czy  też wierzy  w  swoją  siłę  na  podstawie  małego  poparcia  fanatyków.

   Prezes ma ponoć doskonałe relacje z ludźmi i to właśnie oni wpłynęli na jego decyzję, problem w tym, że jest to raczej szara masa, która nie szuka polityka tylko ojca narodu, coś jak Bierut i tym podobni.

   Prawdopodobnie  największym  bodźcem  do  udziału  w  wyborach  jest  deklaracja  Ziobry  o  startowaniu  z  ramienia  prawicy. Kaczyński  dokonał  szybkiej  kalkulacji  i  doszedł  do  oczywistych  wniosków,  albo  wystawi  kogoś  przeciwko  Z.Ziobrze  spychając  go  z  drogi  raz  na  zawsze,  albo  będzie  musiał  poprzeć  Ziobrę.  Niestety  jak  wszyscy  doskonale  wiemy  w  tej  chwili  nie  ma  w  PiS  człowieka,  który  mógłby  pokonać  Ziobrę.  Co  za tym  idzie  Kaczyński  musi  startować  żeby  ostatecznie  ukarać  krnąbrnego  ucznia.  SPZZ  będzie  musiało  stawać  na  uszach,  tańczyć  jak  im  wyborcy  nakażą,  zniżać  się  do  walki  poniżej  pasa,  wyciągnąć  każdą  możliwą  broń  żeby  dokonać  niemożliwego  i  pokonać  Kaczyńskiego.  Przykro  mi  panowie  polegliście  w  butach,  ta  misja was  przerosła  i  stajecie  się  już  przeszłością.

   Mając  66  lat  Kaczyński  będzie  musiał  po  raz  kolejny  pogodzić  się  z  okropnym  dla  niego  losem  i  przyjąć  kolejną  z  rzędu  porażkę,  nie  wiem  czy  to  wytrzyma  mając  tyle  lat  będzie  musiał  wreszcie  pomyśleć  o  dalekiej  przyszłości  i  zrobić  miejsce  innym.  Czy  to  realne,  nie  sądzę.  To  przecież  uparty  egocentryk,  któremu  wydaje  się,  że  zawsze  wszystko  wie  lepiej.

   Myli  się  ten  kto  sądzi,  że  Kaczyński  wzbudził  swoją  deklaracją  strach  u  swoich  przeciwników,  większy  strach  czują  raczej  ludzie,  którzy  będą  musieli  unieść  ogrom  zadań,  które  nawiasem  mówiąc  nie  zostaną  przecież  należycie  wypełnione,  co  za  tym  idzie  będą  już  dla  partii  tylko  zbędnym  balastem,  a  balast  przecież  wywala  się  z  tonącego  okrętu  na  samym  początku.  Wątpię  też  żeby  byli  chętni  ochotnicy,  kto  będzie  chciał wystawiać  na  takie  poniżenie?  Tylko  samobójca  lub  kompletna  ofiara  losu.  Prawdopodobnie  będzie  to  selekcja  naturalna,  czyli prezes  wybierze  osobiście  wśród  osób,  które  w  jakiś  sposób  mu zagrażają  albo  po  prostu  za  nimi  nie  przepada,  w  ten  sposób  da  im  sygnał  żeby  się zmienili.  Przecież  nie  będzie  dyscyplinował  swoich  ludzi  w  inny  sposób,  jeszcze  się  biedacy  rozpłaczą  przed  mediami.